Rozpacz to niesłychana, bo nad naszym krajem unosi się widmo katastrofy. W tym roku Metropolitalne Wyższe Seminarium Duchowne we Wrocławiu nie wyświęci ani jednego księdza!
I co teraz poczniemy? Jak żyć?! Bo proszę sobie wyobrazić, że jak tak dalej pójdzie to kiedyś odbędą się wybory, podczas których nikt nam z ambony nie powie jak głosować!To, niestety, nie wszystko. Nikt nie będzie mógł doprowadzić do rozstroju nerwowego malucha lejąc mu na głowę wodę i mamrocząc nad nim dziwne słowa. Co z białymi sukniami, welonami, dzwonami, anielskimi chórami? Czy już żadna panna młoda (i niemłoda) nie będzie mogła zostać księżniczką? A kto będzie dzieciom w szkole opowiadał bajki?
Moralność albo luksus
Nie rozumiem co się w tym Wrocławiu stało. Czyżby zabawy w Dąbrowie Górniczej niebyły atrakcyjne? Młodzi mężczyźni zaczęli obawiać się o swoje życie i wolą nie wchodzić w mury seminariów? Aż tak się boją? A przecież niektórzy księża bardzo się starają.
Orgietkę zorganizują, nauczą technik manipulacji, wprowadzą w tajniki sztuki handlu nieruchomościami, albo w sprzedaż polis ubezpieczeniowych na życie wieczne. Wszystko to brzmi atrakcyjnie, może więc trzeba tylko objaśnić młodym, że czeka na nich niebiańskie życie. Całe dnie nicnierobienie, opowiadanie infantylnych historyjek i dostęp do cudzej kasy ograniczony jedynie własną pomysłowością.
Lament z powodu braku nowych księży jakoś mnie nie dotyka i mam nadzieję, że tendencja ich deficytu w strukturach się utrzyma. Młodzi ludzie w naszym kraju zrozumieli, że oferta kruchty jest co najmniej dwuznaczna moralnie. Owszem znajdą się księża, którzy mają dobro w sercu i starają się działać na rzecz swoich parafian. Sama znałam takiego cudownego człowieka i pewnie Państwo też mogą wymienić kogoś dobrego choć chodzącego w sutannie. Rzecz jednak w tym, że cała instytucja kat. Kościoła przeżarta jest amoralnymi zasadami postępowania. Zaczyna się od wyciskania wiernym do głów, jak mają żyć, wyłączając z tych zasad kapłanów... Cały felieton profesor Joanny Hańderek na łamach tygodnika.