Ponad połowa Polaków przeżyła szok w powyborczą noc z niedzieli na poniedziałek.
Przynajmniej taką mam nadzieję.
Ci rodacy dowiedzieli się bowiem, jak brzmi odpowiedź na pytanie, które swego czasu zadałem na łamach „Faktów po Mitach” („FpM” 12/2025, s. 13): „jaką twarz będzie miała Polska – kobiety czy faszysty?”. Niestety, tę drugą. Nie chodzi tylko o 6,34 procent głosów zebranych przez Grzegorza Brauna. I 14,8 proc. Mentzena czy 0,77 proc. Jakubiaka.Trzeba do tego dodać wynik Karola Nawrockiego, który ideowo niewiele różni od tych pokonanych rywali. To w sumie daje poparcie niemal 51,5 proc. obywateli, którzy pofatygowali się do urn.
To jeszcze nie oznacza, że kandydat demokratów i Europejczyków – Rafał Trzaskowski – przegra w drugiej turze. Na pewno z pomocą nadciągnie mu Donald Tusk. A ten, jak wiemy na podstawie niejednego przypadku, potrafi mobilizować zwolenników! Kluczowym momentem będzie wielki (ale jak wielki?) marsz przez Warszawę, zwołany przez premiera na najbliższą niedzielę. Wątpliwe, aby udało się odtworzyć atmosferę z 4 czerwca 2023 r. i Marszu Miliona Serc pół roku później. Inna sytuacja, inne emocje. Ale jeśli frekwencja w miarę dopisze, jeśli wyraźnie przewyższy liczbę uczestników konkurencyjnego marszu Nawrockiego (ten sam czas, to samo miasto), jeśli wyraźnie wyczuwalne będą optymizm, energia i wiara, to sprawa nadal pozostanie nierozstrzygnięta.
Na wszystkich niedemokratycznych i antyeuropejskich kandydatów w ostatnią niedzielę oddano łącznie niespełna 10,5 mln głosów. Na Trzaskowskiego, Hołownię, Biejat, Senyszyn i (niech będzie) Zandberga – lekko ponad 9 mln. Ale w ostatnich wyborach parlamentarnych na partie, których są reprezentantami, padło aż 11,5 mln głosów. To jest ten rezerwuar, z którego trzeba zaczerpnąć.
Co zrobi Trzaskowski?
Przede wszystkim zwróci się w stronę elektoratu lewicowego, zwłaszcza kobiecego.Spróbował to zrobić od razu w noc powyborczą, na wiecu w Tarnobrzegu. Zapowiedział swą aktywność na rzecz liberalizacji ustawy antyaborcyjnej; należy domniemywać, że w wersji satysfakcjonującej środowiska pro-choice i swego czasu sformułowanej przez Platformę Obywatelską. Teraz nastąpi godzina prawdy: czy ci (i te), których zwodzono, którzy przez ostatnie półtora roku czuli się rozczarowani, że ich postulaty zaległy gdzieś głęboko w szufladach, uwierzą jeszcze raz? Czy wybaczą umizgi prezydenta Warszawy w stronę wyborców konserwatywnych z początkowej fazy kampanii?... Cały artykuł Jakuba Jabłońskiego o "skręcie Polski w stronę dramatu" na łamach tygodnika.