Jest zadziwiające, że w XXI w., w czasach gdy posługujemy się już sztuczną inteligencją, planujemy podróże na inne planety i opanowaliśmy inżynierię genetyczną, nadal ponad 2,6 mld ludzi wierzy, że 2000 lat temu Bóg Ojciec zesłał na ziemię Izraela swego Syna, Jezusa Chrystusa, aby nas zbawić.
O ile można zrozumieć setki tysięcy funkcjonariuszy kościelnych, którzy dzięki tej wierze opływają w dostatki, to bezbrzeżna naiwność ogromnej masy chrześcijan wzbudzanie wesołe refleksje.
Wszyscy do ewangelii!
Trudno to zaakceptować, gdy prawda o Jezusie z Nazaretu nie jest żadną wiedzą tajemną czy też niedostępną i każdy może ją stosunkowo łatwo odnaleźć w Biblii. Wchodzący w jej skład Nowy Testament jest uznany za jedyny autentyczny przekaz o życiu Jezusa i stanowi podstawę religii chrześcijańskiej. Opiera się ona jednak wyłącznie na bardzo tendencyjnej, a nawet zafałszowanej interpretacji opisywanych zdarzeń, podczas gdy możemy tam znaleźć wszystkie informacje niezbędne do odtworzenia prawdziwego sensu i przebiegu działalności galilejskiego mesjasza. Wymaga to jednak spełnienia kilku warunków. Przede wszystkim warto samemu sięgnąć po ewangelie i je przeczytać.Ponadto trzeba postarać się, aby nie sparaliżowała nas rzekoma świętość tej księgi.Najważniejsze zaś jest, by nie akceptować z góry kościelnej wykładni, bo jedynym celem pobytu rzekomego Syna Bożego na ziemi było głoszenie miłości i złożenie dobrowolnej ofiary ze swego życia. Wówczas, zapewne ze zdziwieniem, odkryjemy bardzo interesującą, ale zwyczajną, „ziemską”, historię walki o władzę nad ówczesnym Izraelem, w której nie da się dostrzec żadnych boskich interwencji.
Godna „miejscówka”
Oto słowa Jezusa publicznie przez niego wypowiedziane: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Łk9,58). Cytat ten, zgodnie z wizją kościelną, jest zazwyczaj komentowany jako skarga ubogiego, bezdomnego pielgrzyma. W rzeczywistości miał on skłonić słuchaczy do
zastanowienia się, jaki jest w Izraelu dom wystarczająco godny i bogaty, by mogła w nim zamieszkać osoba tak świetna, jak Syn Boży, mesjasz (określenie Syn Człowieczy to synonim obu określeń). Każdy, nawet mało bystry słuchacz, musiał sobie odpowiedzieć, że takim miejscem była wyłącznie wspaniała Wielka Świątynia Jerozolimska. I właśnie o to Jezusowi chodziło... Cały artykuł Sławomira Sadowskiego o naiwnych chrześcijanach wierzących w to, co usłyszą w kościele od faceta po lampce wina na łamach tygodnika.