Po dwunastu latach pontyfikatu, który rozpoczął się 13 marca 2013 roku, w Poniedziałek Wielkanocny 21 kwietnia, po długotrwałej chorobie, na obustronne zapalenie płuc zmarł papież Franciszek.
W tym samym dniu jeden z moich serdecznych przyjaciół zapytał mnie, co sądzę o pontyfikacie Franciszka. Jakie nadzieje z nim wiązałem? Czy jego nauczanie zmieni coś wżyciu wiernych Kościoła rzymskokatolickiego?
Papież się nie zmienia
Zacznę od tego, że urodziłem się w 1955 r., a więc jeszcze w czasie pontyfikatu Piusa XII(1939-1958). Od tego czasu na czele Kościoła rzymskokatolickiego stali kolejno: Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł I, Jan Paweł II, Benedykt XVI, no i Franciszek.
Muszę przyznać, że do wyboru kardynała Karola Wojtyły na papieża nie interesowałem się zbytnio historią papiestwa. Zwłaszcza że do Kościoła rzymskokatolickiego byłem zdystansowany, a nawet zrażony.
Ponieważ jednak na przełomie lat 1981/1982 w moim życiu nastąpił znaczący przełom duchowy, wzrosło również zainteresowanie nie tylko Kościołem rzymskokatolickim i papiestwem, ale także chrystianizmem w jego pierwotnym wymiarze. Dzięki temu, po kilku latach takiego zainteresowania, a także nauki w protestanckim seminarium duchownym, doszedłem do wniosku, że chociaż papiestwo nie jest już taką samą instytucją, jaką było wczasie średniowiecza, to jednak co do istoty jest ono niezmienne, bo papież się niezmienia – Il Papa non cambia.
Oczywiście, można powiedzieć, że papież Franciszek różnił się od swoich poprzedników.
Był przecież pierwszym papieżem z Ameryki Południowej i – zapewne pod wpływem teologii wyzwolenia, którą zwalczał Jan Paweł II – był bardziej wyczulony na potrzeby zwyczajnych ludzi, szczególnie ludzi żyjących w ubóstwie. Przyjął nawet imię św.Franciszka z Asyżu, dając tym samym do zrozumienia, że identyfikuje się z najbardziej potrzebującymi. Dał się też poznać jako zwyczajny człowiek. Zrezygnował bowiem nie tylko z zamieszkania w pałacu apostolskim (mieszkał w Domu św. Marty), ale zdarzało mu się również wyjść na zewnątrz w cywilnym ubraniu czy też samemu kupić sobie okulary.
Najbardziej jednak zszokował duchowieństwo, szczególnie polskich biskupów (niektórych odwołał), kiedy został zapytany o stosunek do osób LGBT+, na co odpowiedział: „Kimże ja jestem, żeby ich osądzać?”. Niechęć do Franciszka budziła również jego przychylność w stosunku do imigrantów i osób wykluczonych z życia Kościoła, czyli osób rozwiedzionych, a nawet do kobiet, które dopuściły się aborcji - nie odmawiał im rozgrzeszenia, chociaż aborcję uważał za grzech... Cały artykuł Bolesława Parmy o pontyfikacie Franciszka na łamach tygodnika.