JAKUB JABŁOŃSKI

KLIKNIJ I KUP

TYGODNIK FAKTY PO MITACH
09 października 2025

Nowy front

Karol Nawrocki otworzył nowy front w walce z rządem Donalda Tuska. Powraca problem praworządności.

Prezydencki minister Zbigniew Bogucki zagrzmiał prezentując stanowisko głowy państwa:„Rozporządzenie ministra sprawiedliwości jest ostentacyjnym aktem bezprawia. Uderza w porządek konstytucyjny i w legitymację demokratyczną władzy ustawodawczej. Jako strażnik Konstytucji (prezydent – red.), zapewnia o pełnym wsparciu dla sędziów, którzy nie ulegną bezprawnym próbom; ten, kto ulegnie bezprawiu i złamie złożoną przysięgę, sam podważy swój mandat do orzekania w imieniu Rzeczypospolitej”.

Poszło o ministerialne rozporządzenie zmieniające w kilku punktach „Regulamin urzędowania sądów powszechnych”. A tak naprawdę o możliwość wyłączenia z mechanizmu przydziału drogą losowania sędziów do poszczególnych spraw. Wyłączenie to dotyczy dwójki członków składów trzyosobowych, a więc zajmujących się sprawami najważniejszymi i najtrudniejszymi. Sędzia-referent, na którym spoczywa największy ciężar, pozostaje wybierany za pośrednictwem algorytmu stworzonego ongiś pod czujnym okiem pisowskiego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Waldemar Żurek argumentuje, że system wdrożony w tamtych mrocznych czasach polskiego sądownictwa dodatkowo spowolnił pracę wymiaru sprawiedliwości i wydłużył czas postępowań. Nie mówi wprost, że do tajemniczego algorytmu podchodzono z wielką nieufnością i formułowano wiele zastrzeżeń. Ponieważ dziwnym trafem w sprawach kontrowersyjnych często maszyna wypluwała nazwiska neosędziów, podejrzewano, że ktoś majstruje przy oprogramowaniu. Według informatyków, da się to robić tak, aby nie zostawić żadnego śladu. Można było zresztą wpływać na wyniki losowania także w miękki sposób, np. wpisując odpowiednie kryteria.

Nawrocki i neosędziowie

W ciemno można było założyć, że obecny dysponent Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu podtrzyma linię, której twardo trzymał się jego poprzednik. Nie dlatego, żeby miał do tej kwestii jakiś osobisty stosunek. W odróżnieniu od Andrzeja Dudy, który uważał się za prawnika i chełpił dyplomami UJ, historyk i bokser-amator, zasiadający obecnie na najwyższym urzędzie Rzeczypospolitej, osobiście ma w tej kwestii pewnie stosunek dość indyferentny. Ale doskonale wie, że to kluczowa linia podziału politycznego. W dodatku jest otoczony przez polityków PiS bodźcujących go do działania zbieżnego z kursem wytyczonym przez Jarosława Kaczyńskiego.

Duda z ceremonialnej czynności, jaką jest wręczanie nominacji sędziowskich, uczynił potężny oręż. Przypisał sobie uprawnienie w tej materii wypływające wprost – sam o tym mówił publicznie – z pozycji średniowiecznego monarchy. Ogłaszał, że nie da skrzywdzić żadnego neosędziego… Cały artykuł Jakuba Jabłońskiego o walce "dobra ze złem" na łamach tygodnika.