JANUSZ ZAWODNY

KLIKNIJ I KUP

TYGODNIK FAKTY PO MITACH
11 września 2025

Trumpofilia nawrocka

Duży gangster przyjął na audiencji małego przewalacza – tak powiedzieć mógłby ktoś przywiązany do faktów. My nie, mamy generalny szacun do urzędu głowy państwa, nawet jeżeli… ehm, mniejsza z tym. Także gdy obie głowy – wizytująca i goszcząca – zostały wybrane przez posiadaczy głów o limitowanym potencjale intelektualnym.

Należy wątpić, by gospodarz Złotego Domu (zwanego dotąd Białym, lecz nafaszerowanego przez obecnego rezydenta tandetnym, błyszczącym badziewiem)odczuwał do przybysza z Polski respekt i podziw. Taki, jaki żywi do Putina, Orbána, XiJinpinga, Kim Dzong Una i innych bohaterów swego autokratycznego romansu. Jednak podobieństwo toru przeszkód, jaki gospodarz i gość przebyli przedzierając się do władzy, a także bliźniaczy stosunek obu do norm prawa i demokracji sprawiają, że Trump obdarzył wizytującego sympatią. To uczucie nie pomogło w osiągnięciu celów wizyty (może z wyjątkiem aspektu hołdu lennego). Pełniący honory pana domu po prostu nie miał głowy do gościa, który z wizytą trafił na moment najgorszy z możliwych. Nad głową gospodarza skumulowały się czarne chmury.

Chmurzysko największe, grożące nieobliczalnym w skutkach politycznym tornado, nazywa się Epstein. Miliarder-pedofil wykorzystywał seksualnie oraz udostępniał majętnym i wpływowym kumplom małoletnie dziewczęta; w roku 2019 dokonał żywota w nowojorskim więzieniu – wskutek samobójstwa lub zabójstwa. Aferę, w której umoczony jest Trump, stara się wszelkimi siłami zatuszować republikański szef Izby Reprezentantów Mike Johnson. W lipcu zarządził wcześniej miesięczną przerwę wakacyjną izby, by nie dopuścić do głosowania nad ujawnieniem kompromitującego (najprawdopodobniej także Trumpa) archiwum dokumentów i zdjęć, pochodzących z kilku rezydencji Epsteina oraz z dochodzeń przeciw niemu.

1 września przerwa dobiegła końca, lecz kongresmeni – w tym niektórzy republikanie, niepomni imperatywu posłuszeństwa – zamiast o sprawie zapomnieć, ze zdwojoną energią walczą o ujawnienie archiwum. Znaleźli się republikanie, którzy odważyli się wejść w zdradziecki sojusz z demokratami. Johnson usiłował do ujawnienia archiwum nie dopuścić. Rzucił na żer mediów i publiki 30 tys. dokumentów. Na nic – wyszło na jaw, że to papierzyska już wcześniej publikowane, stanowiące 1 proc. archiwum. Okazało się, że wyjaśnienia prokurator generalnej Pam Bondi, dlaczego w 12-godzinnym nagraniu z nocy zgonu Epsteina w areszcie jest minutowa przerwa, są fałszywe. To stawia pod znakiem zapytania oficjalną wersję o samobójstwie.

Ofiary Epsteina udzielają wywiadów. W dniu, kiedy w Waszyngtonie pojawił się „Nauroki”(tak go przedstawił Trump, chełpiąc się „perfekcyjną” wymową nazwiska gościa),poszkodowane zorganizowały konferencję prasową przed gmachem Kongresu. Zdaniem komentatorów zatajanie dokumentów świadczy, iż zawierają dowody winy Trumpa. „Trumpjest w panice!” – to cytowane opinie jego podwładnych. Wpuszczeni do złotego Gabinetu Owalnego reporterzy dopytywali się – ignorując Naurokiego – czy ujawniona zostanie reszta dokumentów Epsteina. „To oszustwo demokratów. Ujawniliśmy już bardzo dużo.Oni chcą odwrócić uwagę, by ludzie o tym mówili, zamiast o wspaniałych sukcesach mojej prezydentury. O tym, że zakończyłem siedem wojen” – oświadczył surrealnie Trump... Cały artykuł Janusza o spotkaniu "dwóch tytanów intelektu" na łamach tygodnika.