Kolejna władza udowadnia, że policjant ma zawsze rację.
Codziennie dowiadujemy się, co robią gliniarze. Ale kiedy minister, komendant główny i szefowie związków zawodowych jednocześnie wybiegają do mediów, bo na polecenie prokuratury Biuro Spraw Wewnętrznych Policji (BSW) zatrzymało czterech funkcjonariuszy, trudno nie odnieść wrażenia, że ktoś tu stracił kontakt z rzeczywistością.A przede wszystkim – z własną pamięcią. Bo przecież każdy gliniarz wie, że BSW wcześniej czy później do każdego policjanta zapuka. Takie życie. Takie procedury. Takie państwo prawa. I nie jest to ani powód do zaskoczenia, ani – tym bardziej – do ministerialnej histerii.
Raz skuwasz ty, raz skuwają ciebie
16 lipca rano zatrzymano czterech funkcjonariuszy, podejrzanych o to, że sześć lat wcześniej, podczas interwencji wobec brutalnego zabójcy, użyli nieprawidłowej techniki obezwładniania. Zakuto ich w kajdanki, przewieziono do prokuratury. I wtedy się zaczęło.„To urąga godności funkcjonariusza publicznego, który poświęca się dla wymiaru sprawiedliwości” – mówił jeden z mundurowych. „Nie pojmuję, dlaczego prokurator potraktował ich jak przestępców” – wtórował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. „To skandal, można było ich wezwać” – oceniali związkowcy. A Komenda Główna Policji, jakby zupełnie zapominając czym jest BSW, z miejsca przyznała policjantom pomoc finansową na koszty obrony.
Poszło o to, że czterej policjanci użyli wobec rozjuszonego, silnego jak tur sprawcy morderstwa, obezwładnienia polegającego na przełożeniu nóg za kajdanki. Sposób ten ustawa o środkach przymusu bezpośredniego uznaje za niedozwolony. Wskutek interwencji podejrzany doznał zatrzymania krążenia. Żyje. Trafił do szpitala, przeszedł leczenie. I sześć lat później – za pośrednictwem pełnomocnika – złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez interweniujących funkcjonariuszy. Biegli – zarówno od technik interwencji, jak i medycyny sądowej – uznali, że zastosowane środki były nieproporcjonalne, niezgodne z prawem i potencjalnie niebezpieczne. Że jeden z funkcjonariuszy przyłożył mu nasączoną gazem bluzę do twarzy. Że nie odnotowano tego w żadnej notatce służbowej. Że funkcjonariusze zataili tę informację przed sądem, kiedy sprawca był oskarżany o zabójstwo.
Rafał Jankowski, szef policyjnych związkowców, nie zostawił na prokuratorze suchej nitki.Stwierdził, że zatrzymania są „kompromitujące” i „poniżające”. Minister Kierwiński zadeklarował: „nie rozumiem tej decyzji” i zapowiedział spotkanie w tej sprawie z ministrem sprawiedliwości. Rzecznik ministra służb specjalnych uznał działania prokuratury za „niepojęte”… Cały artykuł Stefana Płonickiego o wciąż aktualnym haśle "CHWDP" na łamach tygodnika.