Spektakularna klęska 10 lat pisowskiej polityki zagranicznej: Andrzej Duda zamarzył sobie wielkiej Europy pod przywództwem Polski i protektoratem Donalda Trumpa.
Gdy Kaczyński i spółka doszli do władzy w 2015 r. nie tylko wypowiedzieli wojnę„wyimaginowanej wspólnocie”, czyli Unii Europejskiej, ale postanowili zbudować polityczną przeciwwagę dla – jak twierdzili – dominacji Niemiec i Francji na kontynencie. Wpisywało się to w zapowiedź Andrzeja Dudy z debaty prezydenckiej z Bronisławem Komorowskim, podczas której kandydat PiS wypalił, że Polska nie powinna „płynąć w głównym nurcie polityki międzynarodowej”, tylko tworzyć własny. Tak się wykluła mocarstwowa idea Trójmorza, czyli sojuszu państw Unii Europejskiej położnych między Bałtykiem, Adriatykiem a Morzem Czarnym (Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Estonii, Grecji, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji, Słowenii i Węgier).
My, królowie Europy
Politycy PiS uroili sobie, że scalą kraje Europy Środkowo-Wschodniej w jeden strategiczny blok pod przywództwem Polski, nawiązując w ten sposób do koncepcji Międzymorza marszałka Józefa Piłsudskiego. Zdaniem prof. Andrzeja Zybertowicza, doradcy Andrzeja Dudy, utworzenie Trójmorza miało być alternatywą dla Unii Europejskiej, „planem B” na„wypadek gdyby okręt flagowy Europa zderzył się z górą lodową”. Byli tacy, którzy szli dalej. Jak zauważył pro pisowski publicysta Grzegorz Górny przywołując słowa brytyjskiego geografa i jednego z twórców geopolityki Halforda Johna Mackindera: „Kto panuje we wschodniej Europie – panuje nad sercem Eurazji. Kto panuje nad sercem Eurazji, ten panuje nad wyspą światową. Kto panuje nad wyspą światową, ten panuje nad światem”.Motorem napędowym mocarstwowych wizji miały być inwestycje. Duda wykoncypował sobie, że połączy państwa Trójmorza szybkimi kolejami, autostradami, sieciami energetycznymi, rurociągami gazowymi, sieciami światłowodowymi... Cały artykuł Andrzeja Sikorskiego o polityce zagranicznej w wykonaniu Ążeja Spałacu na łamach tygodnika.