To moje ulubione chrześcijańskie święta. Nic z nich nie rozumiem.
Podobno są chrześcijańskie, tylko że wszystko w nich jest podprowadzone z innych religii.Zajączki kicające po łące, kurczaczki, jajka, palemki – wszystko to znajdziemy na terenach Europy przedchrześcijańskiej. A dokładniej na terenach okupowanych przez chrześcijański
reżim. Narodziny boga, stary motyw prawie każdej religii, tak samo jak dziewictwo jego rodzicielki.
Logika świąt wielkanocnych po prostu mnie poraża. Otóż: bóg, który jest miłością, mądrością i dobrocią, w swej wszechwiedzy i mocy stworzył tak wspaniały świat, że ludzie co rusz mogą popełniać grzech, i to ciężki. Dlatego wysłał swojego syna, czyli siebie samego (bo Jezus to ojciec, co wynika ze struktury ontologicznej trójcy świętej) – żeby zabić siebie za to, co robią inni. I to się nazywa zbawienie. Jest nam potrzebne, ponieważ wszechmocny bóg postanowił stworzyć doskonały świat, w którym jest pełno pokus i na tym polega jego doskonałość. Mało tego, ponieważ bóg nas kocha, to nas karze. Kocha też swojego syna (czyli siebie samego) i dlatego z tej miłości kazał zakatować swoje dziecko (czyli siebie). Jak już przebrniemy przez te pełne miłości meandry biczowania, torturowania, upokarzania, konania na krzyżu, będzie można się najeść.
Wielkie żarcie
W zasadzie to będzie można się nażreć, ponieważ dwa dni trwać będzie festiwal pochłaniania tego, co zostało zgromadzone, przygotowane i poświęcone; z bożej łaski. Aże ponoć te święta są najważniejsze, to dlatego pokarmów powinno być jak najwięcej.Więc dzięki całej tej eskalacji przemocy można potem siedzieć i wsuwać do woli zapasy zgromadzone jak na wojnę (co zostanie, to się wywali). No i oczywiście okna muszą być umyte, bo bóg się okropnie gniewa jak nie są czyste.
To moje ulubione święta. Siedzę sobie w domu i mam parę dni wolnego z niezrozumiałych dla mnie powodów. Zamiast zasuwać do pracy, mogę poleżeć na kanapie z kotem, iść na spacer z psem. Oczywiście są pewne utrudnienia. W mojej wsi, to znaczy dzielnicy, już od miesiąca nerwowo biegają panie z koła parafialnego. Jak co roku z podnieceniem pytają, ile się dorzucę do ustrojenia grobu pańskiego. Na pytanie, kiedy ten pan umarł, zawsze uciekają przypominając sobie, że to tutaj mieszka zło wcielone – ateistka... Cały felieton profesor Joanny Hańderek na łamach tygodnika.