Liczne media donoszą ostatnio, że podmioty oświatowe biorące udział w pamiętnym programie byłego już ministra edukacji Przemysława Czarnka, noszącego oficjalną nazwę „Inwestycje w oświacie”, dobrowolnie oddają środki, jakie otrzymały w ciągu minionych trzech lat.
Według ostatniego komunikatu ministerstwa edukacji, do resortu powróciły ponad 23 miliony złotych, a więc kwota, która z jednej strony robi wrażenie na opinii publicznej, ale z drugiej, stanowi zaledwie niewielką część tego, co w ramach programu wydano.
Inwestycje w oświatę zawsze powinny budzić w nas entuzjazm. Kto ma dzieci w wieku szkolnym wie, ile instytucji jest niedofinansowanych, ile projektów edukacyjnych nie ma godnego finansowania, ile obiektów szkolnych wymaga remontów czy rozbudowy starej infrastruktury. Dlaczego więc program ministerialny, który teoretycznie odwoływał się do inwestycji w oświacie budził tyle negatywnych emocji? Odpowiedź staje się jednoznaczna, gdy przyjrzymy się, jakie środki publiczne zostały na ten program przeznaczone i jak były rozdzielane.
100 milionów do wzięcia
Według danych resortu, w 2022 r. ministerstwo Przemysława Czarnka (rocznik 1977)przeznaczyło na program „Inwestycje w oświacie” 100 mln zł, które były przyznawane w trzech transzach. Wszystkie środki finansowe miały być rzekomo przeznaczone dla podmiotów niepublicznych. Szkoły publiczne miały zostać pominięte, co oczywiście
budziło złe emocje w środowisku. W pierwszej turze programu urzędnicy ministra rozdzielili 60 mln zł, w drugiej 31 mln, a potem dodali jeszcze kolejnych 9 mln zł. Nie do końca wiemy, dlaczego tak rozdysponowano wtedy środki, bo wszyscy zainteresowani składali wnioski tylko w pierwszym naborze. Sprawa budzi zrozumiałe emocje, ale niewiadomo, czy w kolejnych transzach byli brani pod uwagę ci, którzy swoje wnioski składali w pierwszym „konkursie” i niczego wcześniej nie dostali, czy też otrzymali je inni,„szczególnie wybrani”. To już powinni nam wyjaśnić obecni urzędnicy resortu.
W 2023 r. resort edukacji w ramach tego programu na lata 2023-2024 miał przeznaczyć 103 mln zł na podmioty niepubliczne i 43 miliony na szkoły publiczne, aby uniknąć krytyki, że państwowe instytucje oświatowe są w nim pomijane... Cały artykuł Andrzeja Gerlacha o "Przemku, który się utuczył" na łamach tygodnika.