Od wielu lat wszystkie kwestie dotyczące podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości przez polityków Solidarnej, a potem Suwerennej Polski, która obecnie jest częścią Prawa i Sprawiedliwości, budzą niezwykłe emocje.
Trudno sobie bowiem wyobrazić, by państwo, w którym wszystkie organy wymiaru sprawiedliwości są podporządkowane jednej opcji politycznej, było praworządne. Ale nadal jest to celem polskiej prawicy spod znaku PiS.
Walka o równowagę
W normalnej demokracji parlamentarnej istnieje przejrzysty podział trzech niezależnych od siebie władz w państwie: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. W naszym kraju, niestety, nie mieliśmy tego dobrych przykładów, bo albo byliśmy rządzeni przez władców innych państw, albo – jak było po odzyskaniu niepodległości – bardzo szybko staliśmy się państwem rządzonym w sposób autorytarny. Tak działo się w czasach rządów sanacji, potem w okresie okupacji hitlerowskiej, a po wojnie – dyktatury komunistycznej. Nawet po 1989 r. wszelkie zmiany w tej kwestii dokonywały się nie bez oporów, zarówno ze strony polskich polityków, jak i świata prawniczego. I kiedy wydawało się, że równowaga pomiędzy trzema władzami staje się już normą, pojawiła się polityczna pokusa, aby władzę sądowniczą ponownie podporządkować politykom i ich interesom.
Zarówno Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, jak i Zbigniew Ziobro, jego polityczny koalicjant, wyznawali starą bolszewicką prawdę, że w każdej reformie państwa najważniejsze są kadry. Także w wymiarze sprawiedliwości. I ideę tę systematycznie wcielali w życie. Nieważne, że na swoje polityczne sztandary wynieśli walkę z komunizmem. W praktyce działania totalitarne stawały się dla nich wzorem do naśladowania. Obsadzenie swoimi ludźmi Trybunału Konstytucyjnego i zastąpienie profesorów prawa konstytucyjnego partyjnymi funkcjonariuszami jest tego najlepszym dowodem. Sędziami w Trybunale zostali nawet tacy politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy w czasach Polski Ludowej przez lata jej wiernie służyli, umacniając władzę komunistycznej partii... Cały artykuł Andrzeja Gerlacha o tym "w co gra Razem" na łamach tygodnika.