Zbliżające się Święta Wielkiej Nocy są dla mnie czasem wyjątkowej zadumy i refleksji. Przepełniony duchem dobroci i pojednania siedzę sobie wieczorami przed telewizorem i myślę: jak mam kochać te kreatury, na które patrzę?
Kardynał Stanisław Dziwisz w Niedzielę Męki Pańskiej, Wawel: „Jezus nas potrzebuje, byśmy w dzisiejszym świecie byli Jego wiarygodnymi świadkami”. Chrystus potrzebuje Dziwisza? Dziwisz „wiarygodnym świadkiem”? Ten sam dzień, to samo miejsce i inny„wielki przewodnik”, abp Marek Jędraszewski: „Módlmy się zatem dla siebie samych, dla swoich najbliższych, dla wszystkich (…). Z wiarą w Chrystusa, w bezgranicznym w Nim pokładanym zaufaniu, w naszej pokornej miłości do Tego, który nas pierwszy umiłował”.
Jezus kocha Jędraszewskiego? Jeśli tak, to pewnie też nienawidzi większości naszego narodu, co zaprzecza przekonaniu, że jest „miłością”.
Bolesne są te wielkanocne refleksje. Na szczęście tegoroczne święta cudnie zgrały się wczasie z kampanią prezydencką („najważniejszym”, „decydującym”, „historycznym”wyborem, jak zawsze). Dzięki temu moja zaduma obejmuje obszar szerszy niż miłość Chrystusa do Jędraszewskiego i zapotrzebowanie Zbawiciela na pomoc Dziwisza w zmartwychwstaniu (ujmuje mnie ta skromność dziadygi…). Natchniony ćwiczę się w empatii, patrząc na bliźnich zaangażowanych w walkę o moje doczesne szczęście.
Podoba mi się to co widzę, bo skłania do refleksji. Niedostatkiem tych obserwacji jest jednak fakt, że to jedna refleksja sprowadzająca się do retorycznego (niestety) pytania:„kto ich, k…., robił…?”.. Cały felieton redaktora naczelnego Faktów po Mitach Dariusza Cychola na łamach tygodnika.