To, ilu jest w Polsce prawdziwie wierzących w Boga chrześcijan, wie jedynie sam Pan Bóg.
Można tak wnioskować z dyskusji z niektórymi wykształconymi i całkiem przyzwoitymi katolikami. Okazuje się bowiem, że dla części z nich koronnym argumentem skłaniającym do wiary jest sławny warunek Pascala, znany też jako jego gra lub zakład.
Dylematy Pascala
Blaise Pascal, wybitny XVII-wieczny francuski matematyk i filozof, udowodnił, że bardziej opłaca się być osobą wierzącą niż ateistą. Stwierdził, iż w grę wchodzą dwie możliwości. Pierwsza, że Boga nie ma i wówczas nie ma też znaczenia, czy się w niego wierzy, czy nie oraz druga, że Bóg jest, a wówczas wierzący jest wygrany, bo po śmierci czeka go raj, zaś ateista ma „przechlapane” i trafi do piekła. Nie można odmówić żelaznej logiki temu handlowemu podejściu, ale pojawiają się też wątpliwości. Pierwsza to fakt, że wiara jest łaską, którą jedni są obdarzeni, a inni nie, więc nie jest to towar na półce, który się wybiera. Jeżeli ktoś tylko z uwagi na logikę Pascala głośno deklaruje się jako wierzący, zakłada jednocześnie, że nasz dobrotliwy Bóg jest naiwnym starszym panem i da się na to nabrać. Wydaje się, że to dosyć ryzykowny pomysł.
Drugie zastrzeżenie dotyczy boskiej natury, stanowiącej jeden z fundamentalnych kanonów całego chrześcijaństwa. Religia ta została zbudowana przez św. Pawła (Szawła z Tarsu) na założeniu, iż Wszechmocny tak bardzo ukochał ludzi, że pewnego dnia zesłał na Ziemię własnego Syna, aby on, swą okrutną śmiercią na krzyżu, wskazał im drogę do zbawienia. W zasadzie trudno zrozumieć, dlaczego stało to się 2000 lat temu, gdyż wcześniej żyjące miliony naszych przodków również powinny mieć taką możliwość, ale może tych wcześniejszych Pan Bóg aż tak bardzo nie ukochał. Zagadką też jest, dlaczego akt ofiarowania Syna dokonał się na ziemi Izraela – czyżby Żydzi faktycznie byli narodem przez Niego wybranym?... Cały artykuł Sławomira Sadowskiego o "kłopotach z Bogiem i wiarą katolicką w ogóle" na łamach tygodnika.