Polscy prokuratorzy biją rekord świata w hipokryzji.
Minister Adam Bodnar wziął się z kosmosu. Inaczej nie da się wytłumaczyć, że zamiast obśmiać raport o działaniach prokuratorów za czasów Ziobry, minister sprawiedliwości i
Prokurator Generalny w jednym, zachłystuje się konstatacją, że „w badanym okresie prokuraturę toczyła systemowa choroba. Wiele spraw było prowadzonych nierzetelnie i wymaga podjęcia nowych decyzji przez niezależnych prokuratorów. Raport będzie też podstawą odpowiedzialności dyscyplinarnej, a w części przypadków także karnej, wobec prokuratorów, którzy sprzeniewierzyli się rocie przysięgi, podejmując decyzje niezgodnie z zebranym materiałem dowodowym, realizując za to polityczne polecenia lub oczekiwania”.
Bo otóż, to, co robili prokuratorzy podlegli Ziobrze, prokuratorzy robili od zawsze – za czasów Platformy zresztą też. Choć oczywiście nie na taką skalę.
Ocena tego raportu nie jest jednoznaczna. Z jednej strony widać solidną pracę kontrolerów skutkującą tym, że zainteresowani (np. dziennikarze) czują się tak, jakby byli w kopalni tematów. I tu chylimy czoła! Z drugiej, od dokumentu odpycha pustosłowie i bezrefleksyjność. „Było źle” – zauważyli autorzy i na tej oczywistej obserwacji kończy się ich refleksja... Cały artykuł o Zibrowo-Bodnarowej" sprawiedliwości w Polsce na łamach tygodnika.