Świat stanął na głowie. Ameryka zszokowała wszystkich.
Jeśli choć część uważnych Czytelników „Faktów po Mitach” nie od razu zorientowała się, że zamieszczony w poprzednim numerze artykuł „Świat według Trumpa” („FpM” 7/25) został napisany przed rozpoczęciem tegorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, uznam to za komplement. Ze względu na cykl wydawniczy – uchylam tu rąbek tajemnicy redakcji – oddajemy teksty najpóźniej we wtorki. Pech chciał, że dokładnie dzień później, w środę w zeszłym tygodniu, wybuchła prawdziwa bomba.
Cztery dni, które wstrząsnęły światem
Donald Trump bez uprzedzenia (sojuszników) zadzwonił do Władimira Putina. Doszli do wspólnego wniosku, że wojnę w Ukrainie trzeba szybko zakończyć. Negocjacje w celu uzgodnienia szczegółów mają się odbyć „natychmiast”. Wołodymyra Zełenskiego poinformuje się telefonicznie. Sekretarz obrony USA Pete Hegseth podczas spotkania ministrów NATO zarysował elementy planu: zajętych przez Rosję terenów (20 proc.ukraińskiego terytorium) nie da się odzyskać, Kijów nie wchodzi do Sojuszu Atlantyckiego, Stany Zjednoczone nie wezmą udziału w misji gwarantującej przestrzeganie zawieszenia broni. Kolejnego dnia w Monachium, na wspomnianej konferencji, wystąpił wiceprezydent J.D. Vance, złorzecząc Europejczykom. To oni, nie Rosja czy Chiny, są zagrożeniem dla bezpieczeństwa, bo nie podzielają ultrakonserwatywnych wartości Trumpa, jego zastępcy i tzw. czerwonych karków z biedniejszych stanów Ameryki. Kropkę nad i postawił upełnomocniony przez Trumpa do znalezienia rozwiązania naddnieprzańskiego konfliktu generał Keith Kellogg. Powiedział wprost i publicznie, że Europejczycy przy stole rokowań siedzieć nie będą… Cały artykuł Jakuba Jabłońskiego o prezydencie USA, który "igra z ogniem" na łamach tygodnika.