Wykorzystywanie śmierci do celów marketingu politycznego jest zabiegiem często stosowanym przez Prawo i Sprawiedliwość.
Najświeższym tego przykładem jest próba grania na emocjach zwolenników partii zgonem Barbary Skrzypek. Ma to służyć ratowaniu gasnącej kampanii Karola Nawrockiego.
Pogrzeb pani Barbary miał charakter prawie że państwowy. Uczestniczyli w nim obecny prezydent Rzeczypospolitej, ekspremier Morawiecki, byli wicepremierzy Kaczyński i Błaszczak, niegdysiejsza marszałkini Sejmu Elżbieta Witek, ministrowie pisowskich rządów Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński i Piotr Gliński, oraz całe zastępy innych polityków i lokalnych działaczy PiS. Głowa państwa pośmiertnie uhonorowała zmarłą Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, jednym z najwyższych odznaczeń, jakie może otrzymać obywatel RP.
Pani Basia
Kim była? To „pani Basia” z satyrycznego serialu „Ucho prezesa”. Wieloletnia sekretarka Jarosława Kaczyńskiego. Zmarła we własnym domu z powodu „niewydolności krążenia w przebiegu bardzo rozległego zawału tylnej ściany serca, z obecnością skrzepliny i upośledzeniem drożności gałęzi okalającej lewej tylnej wieńcowej”. Wiemy to z taką pewnością i dokładnością, gdyż prokuratura przeprowadziła sekcję zwłok. Nie, to nie jest czynność, jaką prokuratura standardowo i każdorazowo wykonuje w podobnych przypadkach. Jednak ta śmierć stała się sprawą wagi państwowej.
A to dlatego, że Kaczyński, z którym łączyła ją nie tylko zależność służbowa, ale i ewidentna zażyłość, publicznie obarczył odpowiedzialnością za ten zgon instytucje państwa. „Polską rządzą bardzo źli ludzie i ona padła ich ofiarą”. „Padła ofiarą łotrów, którzy doprowadzili do jej śmierci”. Pani Barbara została bowiem przesłuchana – jako świadek, bez ryzyka jakichkolwiek dla niej konsekwencji – w śledztwie dotyczącym tzw.afery dwóch wież. Kaczyńskiemu swego czasu zamarzyło się wybudowanie jednego z najwyższych wieżowców w Warszawie, z którego jego partia i otorbiające ją fundacje, fundacyjki i stowarzyszenia mogłyby czerpać przeogromne korzyści do końca ich żywota.Gdyby to się udało, miałby w głębokim poważaniu wszelkie decyzje Państwowej Komisji Wyborczej dotyczące partyjnej subwencji i dotacji. Projekt jednak zakończył się klapą, a rządzący wówczas Polską polityk-biznesmen (na rynku nieruchomości, niczym, nieprzymierzając, Donald Trump) odmówił zapłaty austriackiemu deweloperowi za wykonane przez niego działania. Ten wniósł skargę do prokuratury Ziobry, która oczywiście wywróciła wszystko na drugą stronę, byle tylko nie przesłuchiwać Prezesa... Cały artykuł Jakuba Jabłońskiego o "skakaniu Jarka po grobach wraz z partyjnymi kolegami" na łamach tygodnika.