Dożyłem wieku wspomnieniowego. Coraz częściej komentując bieżące wydarzenia odwołuję się do przeszłości. Za moich czasów to było tak, sięgam do pamięci. I potem sobie wzdycham.
Od dwóch tygodni męczę się nad wspomnieniowym tekstem o tygodniku „itd”. Niby łatwizna, bo tamte czasy jeszcze dobrze pamiętam. Działo się wtedy tak wiele, że mam też co wspominać. Ale kiedy powracam do tamtych lat, zanurzam się w nich niczym Puchatek w słoju z miodem, dostrzegam, jak bardzo różnią się od obecnych. I te stają się coraz mniej zrozumiałe. (…) Moi współcześni studenccy słuchacze z niedowierzaniem przyjmują, że wówczas wszystkie wyższe studia były formalnie bezpłatne. Na wszystkich uczelniach. Dotowane z budżetu państwowego były także akademiki, stołówki studenckie, powszechnie wypłacano studentom stypendia pieniężne. (…) Dziś trudno moim młodym słuchaczom uwierzyć, jak bardzo ówczesne życie studenckie bogate było w dodatkowe atrakcje. Zaradni i pracowici studenci zarabiali w studenckich spółdzielniach pracy.Niektórzy wyciągali tam więcej niż po ukończeniu studiów w swej pierwszej pracy. (...)
Etosiarze
I znów muszę przypomnieć, że istniała wtedy warstwa społeczna zwana inteligencją.Żywa, nie sztuczna. Moi marksistowscy koledzy tłumaczyli, że taką warstwę można znaleźć w gospodarkach, które nie doświadczyły pełnego kapitalistycznego rozwoju. W państwach o krótkim stażu państwowości. Dlatego inteligencja występowała w Europie Wschodniej i Południowej oraz w wyzwolonych z kolonializmu państwach Afryki i Azji.Inteligentami byli ludzie pracy umysłowej. Administracja, kadry techniczne i zarządzające.Mieli poczucie wspólnoty ludzi wysokiego wykształcenia, elity patriotycznej i kulturalnej, ale też pracowników o niższym statusie materialnym. Nieproporcjonalnym do posiadanego wykształcenia, ambicji, etosu... Cały felieton redaktora Piotra Gadzinowskiego na łamach tygodnika.