Drodzy rodacy, luz, nic nam nie grozi! Na wszystkie obawy, bóle i troski mamy sprawdzone antidotum. Wystarczy odpowiednia modlitwa: Salve Regina uratuje nas wszystkich.
W tej dobrej nowinie jest jednak pewien mały problem. Taki tyci, tyci. Nie wolno głosować na lewaków. Modlitwa zadziała, jeżeli na polskim tronie zasiądzie odpowiednia osoba.Ważne: we właściwym miejscu poświęconego portalu trzeba kliknąć w zakładkę „modlitwa dla kraju”, podać e-mail, pesel i – co najważniejsze – uiścić zapłatę. Potem zostanie do Państwa wysłana modlitwa za Polskę. Jezus Chrystus czuwa nad wszystkimi i Maryja zawsze dziewica też, ale nie za darmo. Magiczne słowa chroniące przed powodzią, huraganem, suszą, trzęsieniem ziemi, ogniem piekielnym, ekologizmem i dżenderem otrzymacie dopiero po zaksięgowaniu kasy. Cały pakiet można kupić: modlisz się człowieku i wszystko zostaje zabezpieczone.
Opłata za rękę
To, że ludzie ciągle się modlą o wsparcie czy ratunek, wydaje się oczywiste. Fanatyzm jest środkiem konserwującym myślenie. Taka też jest nasza przypadłość jako istot stadnych:potrzebujemy pomocy kogoś, kto wyciągnie do nas rękę. Prośba, by ręka ta była zawsze dostępna wydaje się więc zrozumiała.
Religiantom udało się coś więcej niż zbudowanie iluzorycznego świata. Patrząc na to, co wyrabiają nasze telewizje (wszystkie!), można odnieść wrażenie, że niedługo nie będą potrzebne żadne portale i strony nachalnie promujące religijną ciemnotę. Od śmierci papieża Franciszka nie ma dnia, żeby w programach informacyjnych nie pojawił się temat Kościoła katolickiego. Zupełnie jakby działo się w nim coś najważniejszego na świecie.Najpierw relacje z obrzędów pogrzebowych, potem z przygotowania do konklawe, później z samego konklawe, wreszcie cyrk pod nazwą inauguracja pontyfikatu. Już się dowiedzieliśmy, że papież ciągle wypowiada słowo „pokój”, stąd wniosek, że wojny nas nie dosięgną. Cały czas „ele mele, ple, ple, ple”. Więc pytam nieśmiało: co się dzieje?Dlaczego w polskich mediach ciągle gada się o innym państwie i jego przywódcy?... Cały felieton profesor Joanny Hańderek na łamach tygodnika.