Prawda o polskim Kościele jest ponura. Jeszcze bardziej, jeśli przedstawia ją obiektywny cudzoziemiec.
Fundamentalne dzieło o polskim katolicyzmie „Wiara i ojczyzna. Katolicyzm, nowoczesność, Polska” Briana Portear-Szücsa (przekład: Jan Dzierzgowski, Wydawnictwo Filtry) ma charakter naukowy i posiada liczne przypisy oraz bogatą bibliografię. Takie publikacje mają zazwyczaj wymowę dość neutralną, a autorzy unikają zdecydowanych, jednostronnych ocen, ograniczając się do faktów. Tak właśnie mogłaby wybrzmieć wymowa i tego dzieła, a jednak wyziera z niego ponura prawda o roli Kościoła katolickiego w Polsce na przestrzeni dziejów.
Wróg niepodległości
Już we wstępie historyk zwraca uwagę, że „utożsamianie Polaka z katolikiem” wynika głównie „z utrwalonego i zarazem zdecydowanie wybiórczego sposobu opowiadania dziejów kraju”. Cytuje też katolickiego historyka Jerzego Kłoczowskiego, który pisał, że wXVI w. w Rzeczpospolitej „dynamizm ruchu protestanckiego był tak duży, że bliski już był z pewnością zwycięstwa”; nad katolicyzmem rzecz jasna. Porter-Szücs zwraca też uwagę, że wybitni duchowni katoliccy okresu oświecenia, księża Hugo Kołłątaj i Stanisław Staszi coraz biskup Ignacy Krasicki byli otwartymi antyklerykałami, skoncentrowanymi niemal wyłącznie na działalności świeckiej, więc współczesny Kościół w Polsce właściwie się do nich nie przyznaje.
Historyk podważa też mit o niezłomnym powiązaniu Kościoła kat. z polską działalnością i walką niepodległościową. Podczas insurekcji kościuszkowskiej 1794 r. wśród skazanych na śmierć zwolenników targowicy i kolaborantów z Rosją znaleźli się biskupi katoliccy. Ich postawa nie była ani odosobniona, ani wyjątkowa w tym kręgu, ale działalność była najbardziej ostentacyjna. „Zaledwie garstka księży wsparła wymierzone przeciwko Rosji powstanie listopadowe w 1830 roku; każdy z nich postąpił tym samym wbrew woli hierarchii, która stanowczo potępiła bunt. Watykan jednoznacznie wyraził swoje stanowisko w 1832 roku w encyklice Cum primum papieża Grzegorza XVI. Car został w niej nazwany prawym władcą, któremu Polacy winni są posłuszeństwo” – czytamy w książce Portera-Szücsa.
Nie inna była postawa Watykanu, polskiej hierarchii i kleru w okresie powstania styczniowego 1863 r. „Najwyżej piętnaście procent proboszczów uznało powstańców za prawomocny rząd narodowy, biskupi natomiast jednogłośnie wezwali do złożenia broni i podporządkowania się rosyjskim władzom” – napisał historyk i dodał, że po powstaniu„lojalizm duchowieństwa przybrał nas sile”… Cały artykuł na łamach tygodnika.