Koalicja rządowa staje przed pierwszym poważnym testem. Czy rzeczywiście twardo przeciwstawi się radykalnej prawicy, jak zapowiadał Donald Tusk, czy też od razu wywiesi białą flagę.
Nie łudźmy się: wybory prezydenckie wygrał Karol Nawrocki. Rozbudzane przez Romana Giertycha nadzieje obywateli o poglądach demokratycznych są płonne. Różnica między rywalami w drugiej turze wyniosła zaledwie 1,78 proc. głosów, ale w liczbach bezwzględnych było to prawie 370 tys. Za dużo, żeby ujawnione nieprawidłowości w komisjach wyborczych zmieniły ten rezultat. Wszystkie wątpliwości oczywiście muszą zostać wyjaśnione, przewodniczący i członkowie komisji winni zaniedbań lub przestępstw– pociągnięci do odpowiedzialności, karty do głosowania – gdzie trzeba – ponownie przeliczone. Ale choćbyśmy skrupulatnie obejrzeli wszystkie z nich, jedną po drugiej, super jawnie, pokazując każdą do kamery – wynik co do zasady się nie zmieni.
Liczba kart nieważnych z powodu postawienia podwójnego krzyżyka jest porównywalna do tej, jaką odnotowano pięć lat temu (powyżej 100 tysięcy). Liczba kart nieważnych w ogóle – nawet mniejsza niż w 2015 r., gdy Bronisław Komorowski przegrywał z mało znanym Andrzejem Dudą, a całą procedurę organizowała i nadzorowała Państwowa Komisja Wyborcza o niepodważalnej bezstronności, złożona z sędziów. Wtedy różnica wyniosła niemal półtora procent, przy ostatnich dwóch elekcjach – z PKW składającą się z nominatów politycznych – po ok. 0,9 proc. (dziesięć lat temu prawo nie wymagało podawania liczby kart z X-ami przy obu kandydatach). Odpada więc argument o dostawianiu przez prawicowych członków komisji krzyżyków na kartach oddanych na Trzaskowskiego. I o wielkim spisku przygotowanym przez posła Mateckiego, eksministra Czarnka i im podobnych.
Zresztą oficjalnie podany rezultat jest zbieżny z wynikami tzw. late poll renomowanej pracowni IPSOS i niesprzeczny z ogłoszonym o godzinie 21 wynikiem exit poll – jeśli uwzględni się margines błędu pomiaru, o którym ta sondażownia zawczasu ostrzegała. W końcówce kampanii notowania obu konkurentów były bardzo bliskie, a tendencja korzystna dla Nawrockiego. Pogódźmy się z tym, że Polacy z niezrozumiałych przyczyn dokonali gwałtownego zwrotu ku skrajnej prawicy i wybrali sobie prezydenta o takiej właśnie charakterystyce. Szykujmy się na dzień zakończenia kadencji Dudy i otwarcia nowego rozdziału w politycznej historii III RP... Cały artykuł Jakuba Jabłońskiego o "tym co niestety nieuchronne" na łamach tygodnika.