Jeśli prawo się nie zmieni, wybory samorządowe w 2029 r. wyczyszczą 61 proc.polskich gmin. Stołki 1500 włodarzy w kraju robią się gorące.
W gminie Szerzyny pod Tarnowem, na polecenie rządzącego gminą od 2014 r. wójta, urzędnicy przygotowali dokumenty potrzebne do przejęcia nieruchomości należącej do pensjonariusza DPS, który nie miał nikogo, nie rozumiał do końca co się dzieje, ale dla włodarza miał ten walor, że odziedziczył dom po rodzicach. Darowizna miała być formą podziękowania za opiekę. Tak twierdził wójt. Nie uwierzyli w to niektórzy urzędnicy, którym trąciło to przekrętem. Zawiadomienie trafiło do prokuratury. Wójtowi to nie przeszkodziło.Zarezerwowano termin u notariusza. Przyjechał pensjonariusz z DPS, przyjechały opiekunki. Ale nie weszły. Bo – jak twierdził rejent – on sam najlepiej ocenia, czy osoba rozumie co podpisuje.
Dopiero gdy dyrektorka DPS wystąpiła do sądu o kuratora dla swojego podopiecznego, maszyna się zacięła. Wójt zrobił w DPS awanturę. Dyrektorka trafiła na dywanik do wicestarosty, gdzie obecni byli także wójt i dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR). Ustąpiła. Wycofała wniosek do sądu, choć w piśmie wyjaśniła, że robi to wbrew sobie, pod presją. Prokuratura zaczęła drążyć i starosta wpadł w panikę. Wysłał dyrektorkę PCPR do DPS, by wyniosła wszystkie dokumenty. Zrobiła to. A potem została zatrzymana. Z dokumentami. Tego samego dnia zatrzymano także wicestarostę. Śledczy ustalili, że w kluczowych dniach oskarżeni wymieniali się wiadomościami i telefonami. W SMS-ach były groźby wobec dyrektorki DPS, że wydała na siebie wyrok. Ale nie. Wyrok od 12 do 17 miesięcy więzienia bez zawieszenia usłyszeli: wicestarosta, wójt, dyrektorka PCPR i notariusz... Cały artykuł Stefana Płonickiego o "prawdziwej wojnie o realną władzę w Polsce lokalnej" na łamach tygodnika.