W sytuacji realnego zagrożenia Karol Nawrocki usiłuje rozchybotać polską łódkę.
A nie mówiliśmy, nie pisaliśmy? Trzeba było Nawrockiemu podciąć skrzydła od razu po jego zainstalowaniu się w Dużym Pałacu i Belwederze. Nie dopuścić do rozpychania się ponad rozumiane dosłownie konstytucyjne kompetencje. A zwłaszcza zamknąć mu drzwi w polityce zagranicznej (czyt. str. 2). Przecież wiadomo, że to nacjonalista o ostrych anty europejskich przekonaniach, tradycjonalista do szpiku kości, przekonany trumpista. Sam chętnie wyruszyłby na wojnę z Ukrainą, przynajmniej polityczną, gdyby nie to, że po drugiej stronie stoi Rosja, której nie znosi w tym samym stopniu.
Łatwo oczywiście mówić, trudniej zrobić. Nawrocki nikogo o nic nie pytał. Do Gabinetu Owalnego wkręcił się jeszcze w trakcie kampanii. Później dzięki koneksjom jego stronników w waszyngtońskich kręgach MAGA (Make America Great Again – popierający Donalda Trumpa i sterowany przez niego ruch ultrakonserwatystów i izolacjonistów w sprawach międzynarodowych) udało mu się wypchnąć Donalda Tuska za drzwi narad liderów UE z obecnym przywódcą Ameryki. Sam tego nie wykorzystał, wziął udział w takiej naradzie tylko raz (przez internet), ale Polska do tego dialogu już nie wróciła. Tymczasem to na tym froncie rozgrywają się sprawy, które być może przesądzą o ostatecznym wyniku rosyjskiej wojny w Ukrainie.
Korzystając z ospałości i uległości Władysława Kosiniaka-Kamysza, wicepremiera i ministra obrony, lidera też konserwatywnych (chociaż nie „ultra”) ludowców, prezydent RP zyskał poklask dowódców sił zbrojnych oraz żołnierzy i przynajmniej na chwilę przejął rząd ich dusz, faktyczne – a nie tylko formalne – zwierzchnictwo nad armią.
Te gry i zabawy towarzyskie toczą się nadal, także w chwili, gdy Trump już po raz trzeci wyłożył karty na stół. Wyciekł 28-punktowy „jego” plan pokojowy, spisany przez specjalnego wysłannika do kontaktów z Putinem Steve’a Witkoffa, podczas tajnych narad w Moskwie. Nie wiem, czy Witkoff jest dobrym nowojorskim deweloperem (te biznesy łączą go z jego przyjacielem, który obecnie zasiada w Białym Domu), ale w negocjacjach dyplomatycznych to kompletny żółtodziób. Nawet jeśli – jak donoszą poważne media za oceanem – on, Trump i inni amerykańscy oligarchowie oblizują się już na myśl o intratnych interesach z Rosją, w końcu też wyjdą na nich jak Zabłocki na mydle... Cały artykuł Jakuba Jabłońskiego o "sypiących piach w tryby" na łamach tygodnika.