Ponieważ żyjemy w nowej rzeczywistości, zaczynam szukać słów, których użycie będzie w niej najwłaściwsze.
Do tej pory rozpoczynałam publiczne spotkania słowami: Szanowni Państwo. Ale się zestarzały, to już nie ta konwencja. Może więc zaczynać od: raz sierpem, raz młotem…?To zdecydowanie lepiej pasuje do rzeczywistości. Chociaż nie wiem, czy nie jest to forma zbyt elegancka. W końcu mamy czasy, w których niewyżyci młodziankowie wychodzą na granice i robią tam, co chcą, rząd nie reaguje, a prezydent i prezydent elekt zachwycają się ich „obywatelską postawą”. Okazuje się więc, że ustawki to norma, a bojówki na granicy to zatroskani obywatele. Przydałby się nam zatem nowy słownik rozmówek polsko-polskich.
Nowe znaczenia starych słów
Spróbujmy: Prezydent – długopis, dopuszczony do głosu ma wyszczekiwać jak Duce, co mu akurat przyjdzie do głowy. A jak nic nie przychodzi, to niech wrzeszczy o urojonej wspólnocie i nie ludziach, a ideologii. Prezydent elekt – przyszły długopis, żeby zabrać głos musi mieć pod ręką snusa. Pierwsza dama – blondynka, bo tu jest Polska, a Polka tokatoliczka-matka-blondynka, ma wyglądać i nic nie mówić. Naród – Polski my naród, dumny naród, wstaliśmy z kolan, walnęliśmy w sufit i nadal widzimy nieznane galaktyki.Ideologia – lewactwo, ekologizm, dżenderyzm, tacierzyństwo, weganizm. Zło – ateizm, aborcja, Unia Europejska, uchodźcy. Pomoc i działanie humanitarne – zaprzestanie kopania leżącego. Parlament – miejsce, w którym może wydarzyć się wszystko. Granica –miejsce ataku reptilianów, alienów, obcych, więc jak jedzie Czech do Polski to albo sam jest jaszczurem w powłoce czeskiego obywatela, albo przewozi aliena w walizkach, więc trzeba mu samochód zdemolować, wszystko porozwalać. Niech wie, że my, Polacy, wiemy o alienach i reptilianach i się nie damy. Policja i Straż Graniczna – a po co nam one , jak mamy chłopców bejsbolowców. Prawo – przereklamowany zabobon... Cały felieton profesor Joanny Hańderek na łamach tygodnika.