Od ponad trzech dekad władze Izraela usiłowały namówić Stany Zjednoczone do wojny: Iran jest miesiące, tygodnie od zbudowania broni atomowej! – alarmował premier Netanjahu. 21 czerwca udało się skłonić Trumpa do ataku na Iran.
Nim jeszcze zarządził operację „Nocny Młotek”, znamienna była zmiana deklaracji rządu, głównie Trumpa. 12 czerwca, dzień przed atakiem Izraela na Iran, gdy wiedział, że jest nieuchronny i dał nań zgodę, Trump w portalu Truth Social zwodził: „Jesteśmy nastawieni na rozwiązania dyplomatyczne”. 13 czerwca sekretarz stanu Marco Rubio zapewniał: „To jednostronna akcja Izraela, Ameryka nie jest w nią zaangażowana”. 15 czerwca Trump mu wtórował: „USA nie mają nic wspólnego z atakiem na Iran”. Jednak już 17 czerwca określiła tak Izraela „doskonałym”, chełpił się efektami nalotów, zapewniając w wymownej liczbie mnogiej: „Obecnie mamy pełną kontrolę nad przestrzenią powietrzną Iranu. Oni mieli dobrą obronę, (…) ale nie mogą się równać z Ameryką. Nikt nie jest lepszy niż dobre, stare Stany Zjednoczone”.
Bomby i negocjacje
Jeszcze w przeddzień izraelskiego ataku Trump symulował negocjacje z Iranem, co dawało jego władzom złudne poczucie bezpieczeństwa: skoro się negocjuje, to się nie napada. W Teheranie szybko zapomniano, że ta formuła w przypadku dzisiejszej Ameryki nie sprawdza się. Trump sprzeniewierzył się nie tylko swoim słowom o niezaangażowaniu w inwazję, ale także ekspertyzom wywiadów USA. Konkludowały one, że Iran nie buduje bomby atomowej; prace w tym kierunku wstrzymał w roku 2003. Tulsi Gabbard, koordynatorka wywiadów USA, zaprezentowała tę opinię Kongresowi 25 marca. Trump skwitował ją (już po izraelskim ataku) słowami: „Nie obchodzi mnie, co ona mówi!”.
21 czerwca bombowce B-2 Spirit zrzuciły na Fordow czternaście 13,6-tonowych, penetrujących grunt na głębokość 61 metrów bomb przeciwbunkrowych GBU-57.Największych w arsenale USA i dotąd nigdy nieużywanych. Celem był ukryty 70-120 m pod ziemią ośrodek wzbogacania uranu. Okręty podwodne wystrzeliły rakiety Tomahawk w kierunku innych ośrodków jądrowych: w Natanz i Isfahanie. Reakcja na operację „Nocny Młotek” była w USA w większości bezkrytyczna. W krótkim wystąpieniu telewizyjnym tuż po bombardowaniu, Trump triumfował, mówiąc o „totalnym rozgromieniu” programu jądrowego Iranu; groził Irańczykom surowymi konsekwencjami, gdyby odważyli się odpowiedzieć na „niesprowokowany atak”... Cały artykuł Janusza Zawodnego o "pomarańczowym", który potwierdza, że jest naprawdę niebezpieczny na łamach tygodnika.