Polskie życie polityczne i związane z nim media przepojone hipokryzją są.Zwłaszcza te określane jako media głównego nurtu, głoszące szlachetną walkę z prawicowym populizmem.
Dlatego z wielkim zainteresowaniem obserwowałem niedawne medialne polowanie na wiceministra spraw zagranicznych, posła Nowej Lewicy Andrzeja Szejnę. Jak pamiętacie, pełniący też funkcję przewodniczącego Nowej Lewicy w województwie świętokrzyskim Szejna skłócił się ze swymi współpracownikami. Konflikt wewnątrzpartyjny szybko wyciekł do mediów.
Polscy politycy często myślą, że pozyskanie mediów dla swej walki politycznej przyniesie im sukces. Nawet ci lewicowi, którzy korzystają wtedy z prawicowych mediów. Bo lewicowe media w Polsce ledwie żyją. Bo politycy lewicowi nie wspierają lewicowych mediów, jak robią to prawicowi.
Konflikt wyciekł i media, przede wszystkim „Gazeta Wyborcza” i Radio TOK FM, poczęły upowszechniać zarzuty wobec Szejny. Przypominano je codziennie w każdym serwisie wiadomości, w każdym wywiadzie.
Były dwa. Pierwszy to maksymalne wykorzystanie limitu pieniędzy, jakimi dysponuje każdy poseł na przejazdy samochodem osobowym. Szejnie zarzucono, że pobierał te pieniądze, choć sam za kierownicą nie siedział. Tłumaczył się, że był wożony przez asystentów poselskich. Jego partyjni przeciwnicy temu zaprzeczali. Ale Kancelaria Sejmu uznała, że poseł Szejna zasad rozliczania limitu nie złamał. Zatem można mieć do niego zarzuty ze sfery etyki poselskiej.
Rozliczanie „kilometrówek” z limitu wydatków na biura poselskie, to jedna z patologii polskiego parlamentu wymagająca pilnej „deregulacyjnej” regulacji. Napiszę o tym niebawem.
Drugi zarzut dotyczył picia przez posła Szejnę napojów alkoholowych w czasie pracy. I ten był szczególnie zakłamany.
Znam posła Szejnę przynajmniej 20 lat. Bywałem z nim w zagranicznych delegacjach partyjnych, na kongresach Partii Europejskich Socjalistów. Nie był wtedy abstynentem. Pił alkohol, ale nie upijał się, nie przeszkadzało mu to w pełnieniu obowiązków.
Nie wiem, czy Andrzej Szejna pił alkohol w czasie swego ministrowania. Jego szef minister Radek Sikorski nie miał wobec Szejny zarzutów. Przeciwnie, dobrze oceniał pracę swego podwładnego. Pewnie dlatego nie uległ populistycznej presji mediów. Nie odwołałSzejny ze stanowiska, pomimo sugestii premiera Tuska. Taktycznie wysłał wiceministra na urlop. Licząc zapewne, że media skończą nagonkę. Zwłaszcza że Szejna ujawnił, iż od 2022 r. rozpoczął terapię uniezależniającą go od wszelkiego alkoholu... Cały felieton redaktora Piotra Gadzinowskiego na łamach tygodnika.