Za naszą zachodnią granicą zaniepokojenie: z minaretu w Kolonii ma popłynąć w miasto śpiew muezina, nawołujący wiernych muzułmanów do modlitwy.
Dla świeckiego społeczeństwa to sygnał alarmowy, sugerujący dominację religii w. przestrzeni miejskiej. Mieszkańcy Kolonii mogą czuć zrozumiały niepokój: taka dominacja religii w przestrzeni publicznej nie jest bezpieczna. Gdy jednak przyjrzeć się sprawie bliżej, może okazać się, że wszyscy mamy problem.
Decybele wiary
Europa, choć laicyzuje się dzielnie od czasów oświecenia, ciągle jednak żyje w cieniu. symboli i narracji religijnych. Na tym tle nasz kraj jest miejscem szczególnym. Ci z nas, którzy mają pecha i mieszkają tuż obok kościoła, mogą zapomnieć o ciszy. Co tam śpiew muezinów! My mamy naszych rodzimych pieśniarzy, krzykaczy i gaduły boże, grzmiące z ambon, i to nie tylko w kościele. Obywatelki i obywatele Kolonii mają tę szansę, że jak pójdą do sądu, to mogą tam znaleźć wsparcie. W wypadku Polski ludzie, którzy nie mogą spokojnie żyć obok kościołów, nie mają szans. Swego czasu proboszcz parafii na osiedlu Piastów Śląskich w Głogowie został uniewinniony przez sąd, który nie dopatrzył się przestępstwa, co więcej uznał, że ksiądz nagłaśniając mszę przez megafon działa zgodnie ze społeczną normą. Tak naprawdę decybele to tylko początek. Problem leży w czymś innym: zaburzeniu porządku społecznego. Religia – niezależnie od wyznania – to sprawa wiernych, a niecałego społeczeństwa. W świeckim państwie obywatele i obywatelki powinni mieć prawo do wolności wyboru, powinni mieć wolność od religijnej dominacji. Śpiew muezinów, msza transmitowana przez głośniki, dzwony kościelne, krzyże na rondach, skwerach i placach, tak jak pochody religijne i rytuały, nie mogą odbywać się w przestrzeni publicznej... Cały tekst na łamach tygodnika.