Ubiegły rok upłynął w województwie podlaskim pod znakiem Cyrylickiej Księgi Supraskiej, zwanej w skrócie Kodeksem Supraskim. To starobułgarski zbiór kazań i żywotów świętych, na celebrze którego pisowskie władze województwa chciały zbić punkty wyborcze wśród prawosławnych.
Na „Rok Kodeksu” poszły spore pieniądze, bo to nie tylko druk w polskim przekładzie, ale również trzy kamienne rzeźby-pulpity w Supraślu, Wólce Wyganowskiej i Białymstoku („FpM” nr 20/24), płyta CD z chóralnymi śpiewami, publikacja „Święta i święci Kodeksu Supraskiego” oraz książeczka do kolorowania dla dzieci. Po utracie władzy przez PiS w Podlaskiem, pod „Kodeks” podpięła się Koalicja Obywatelska z białostockim magistratem oraz wojewodą podlaskim. Co prawda formalnie obchody powstania i „odkrycia” w monasterze supraskim Kodeksu już za nami (nie licząc prezentacji polskiego przekładu w Bibliotece Narodowej na początku września tego roku), ale w Bułgarii będzie za chwilę kontynuacja tego, co działo się przez ten czas na Podlasiu.
Chodzi o to, że poza dwudziestoma ośmioma tłumaczami tej księgi, mało kto do niejzajrzał. Bo gdyby zajrzał, toby go w pewnym momencie zemdliło. My zajrzeliśmy… Cały artykuł na łamach tygodnika.