Rozmowa z Robertem Samborskim, byłym seminarzystą, autorem książek„Sakrament obłudy” i „Kościoła nie ma”.
„Patologia kościoła katolickiego nie powstała z niewierności ewangelii, tylko właśnie z wierności treściom zawartym w ewangelii” – twierdzi mój rozmówca.
Pierwszy wywiad przeprowadziłam z Robertem w 2021 r., po wydaniu jego książki„Sakrament obłudy”. Nieznany wówczas chłopak napisał o seminarium widzianym od środka. Jedni byli zszokowani tym, co dzieje się w seminariach. Inni tylko potwierdzili swoje przypuszczenia. Po dwóch latach Robert wydał drugą książkę „Kościoła nie ma”. Co zmieniło się przez dwa lata w jego życiu i czy planuje kolejną książkę?
(…) Co z tym Kościołem dalej będzie?
Można powiedzieć, że Kościół się teraz rozdwaja. Jest część przyzwyczajona do tego, co było dotychczas. I pogrąża się w chaosie, bo wszystko już przestaje działać. Jest jednak druga część Kościoła, która istniała zawsze, tylko nie była dobrze słyszalna i widoczna, a teraz właśnie się uaktywnia. Dużo ludzi związanych z wiarą przechodzi na tę drugą stronę.Mam na myśli szeroko pojęty tradycjonalizm. Oczywiście jest jeszcze mały odłam księży charyzmatyków.
A arcybiskupa Jędraszewskiego gdzie byś zaliczył?
Powiem tak. Straszne jest to i trochę mnie to smuci, że media skupiają się właśnie na Jędraszewskim czy Głódziu. Tak jakby oni byli jakimiś wyjątkami. Ich wyjątkowość polega tylko na tym, że przez pewien splot wypadków znaleźli się w mediach. Tak naprawdę inni biskupi wcale się od nich nie różnią. Nie są lepsi czy gorsi od wspomnianych. Takie„kwiatki”, które arcybiskup Jędraszewski czasem powie, to jest nuda, bo ja to słyszałem tysiące razy na przykład od biskupów w Legnicy czy Wrocławiu. Nie wiem czemu media skupiają się na Jędraszewskim. On naprawdę nie jest wyjątkowy.
Mobbing stosowany przez Głódzia też nie jest czymś wyjątkowym. To, że stosował przemoc nie jest nowością. Głódź wcale nie traktował swoich księży gorzej niż biskup legnicki. Jędraszewski, kiedy się dziwi, że go media atakują, to słusznie się dziwi, bo dobrze wie, że nie robi i nie mówi niczego, co byłoby różne od tego, co mówią i robią inni hierarchowie. Robienie z Jędraszewskiego wyjątku jest niesprawiedliwe. Przez to powstaje fałszywe wrażenie, że to problem tego konkretnego hierarchy, a jest to problem instytucji.
Być może gdyby Jędraszewski odszedł z kapłaństwa i zajął się czymś normalnym, mogłoby się okazać, że to całkiem spoko facet (śmiech). Przez niego przemawia system.Jędraszewski niesłusznie został postawiony na medialnym świeczniku... Cała rozmowa na łamach tygodnika.