Właśnie mija 35 lat od wyborów, które wprowadziły Polskę na ścieżkę demokracji.Nigdy w naszej historii tak długo nie cieszyliśmy się ustrojem jednak – mimo wszelkich niedoskonałości – najlepszym z możliwych.
Wcześniej można było Polskę uznawać za kraj demokratyczny przez jakichś siedem pierwszych lat II Rzeczypospolitej, do zamachu majowego, i ewentualnie przez krótki moment po zakończeniu wojny – do referendum 3xTAK w czerwcu 1946 r. Krótko.Zwłaszcza w zderzeniu z mitem o szczególnych genach narodu nad Wisłą, wyrażających się w wolnej elekcji, liberum veto, pierwszej europejskiej konstytucji, nadaniu praw wyborczych kobietom w 1918 r., cyklicznych zrywach ku wolności (1956, 1968, 1970,1976) i finalnie pierwszej „Solidarności”. Tak zwana polityka historyczna potrafi wykreować każdą iluzję. Ostatnim takim przypadkiem był kult smoleński Antoniego Macierewicza, który zawrócił w głowach kilkunastu procent Polaków.
Trzeba jednak pamiętać, że aż dziesięć lat z ostatnich trzydziestu pięciu przypadło narządy Jarosława Kaczyńskiego i jego Prawa i Sprawiedliwości. Demokrację w tym czasie psuto najpierw powoli, nieśmiało (2005-2007), ale po 2015 r. marsz w stronę autorytaryzmu odbywał się już w tempie bezwstydnie szybkim i właściwie bez ukrywania złych intencji.
Był to więc okres burzliwy i niejednoznaczny. Ostatecznie demokrację obroniliśmy 15 października ubiegłego roku, odbierając władzę narodowo-katolickim populistom. W ostatniej chwili. Prawdopodobnie, gdyby wynik głosowania był odwrotny, pochłonęłaby nas otchłań autokracji z fasadowymi wyborami, zawsze wygrywanymi przez rządzących. Taki ustrój na Węgrzech zaprowadził Viktor Orbán. Uniknęliśmy też sinusoidalnej przemiany demokracji w miękki autorytaryzm, jaki zafundowali sobie Słowacy. A także chaosu, w który popadła Bułgaria. Korupcji jak w Rumunii. Nie wspominając już o krajach post jugosłowiańskich, z których spora część do tej pory w najlepszym przypadku przypomina Polskę z początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Jeśli jesteśmy w stanie wyciągnąć jakieś wnioski z historii, to przede wszystkim powinniśmy na dobre zapamiętać, że o demokrację trzeba dbać, umacniać ją; że nic nie jest dane raz na zawsze… Cały artykuł na łamach tygodnika.