– Koperta gdzieś się państwu może zawieruszyła? – zapytał ksiądz Marka, buddystę, który grzecznie i z uwagą wysłuchał wszystkiego, co ksiądz miał do powiedzenia podczas wizyty duszpasterskiej.
Ksiądz skomentował brak krzyża na ścianie i zganił brak sakramentu małżeństwa, czyli życie „na kocią łapę”. Koperty nie było, ksiądz się obraził. Może więcej nie przyjdzie, a mieszkanie Marka i Anny zniknie z planu wizyt duszpasterskich? Właśnie trwa sezon tzw. kolędy.
(…) Moi rozmówcy księży już nie przyjmują, odeszli dawno z Kościoła. W wielu wspomnieniach ksiądz chodzący „po kolędzie” jawi się jako komiwojażer, który „w imię pańskie” sprzedawał „dobrą nowinę” za banknoty włożone do koperty. Gdy szykowano dom na wizytę duszpasterską, na stole pojawiał się biały obrus, srebrna pasyjka, kropidło i święcona woda oraz oczywiście nieodzowna koperta. Dawało się „co łaska”, ale nie mniej niż… Teraz podobno absolutne minimum to 50 zł.To, jak są dzielone pieniądze „z kolędy”, określają przepisy ustalane przez poszczególne diecezje. Część pieniędzy zostaje w parafii, część przekazywana jest do kurii, a część pozostaje do dyspozycji księdza... Cały tekst na łamach tygodnika.