Okres Bożego Narodzenia rozpoczyna w Kościele katolickim w naszym kraju –zgodnie z tradycją – czas odwiedzania przez kapłanów domów swoich parafian. Od lat jednak budzi coraz bardziej mieszane uczucia wśród młodszych katolików, gdyż zachowanie księży podczas tych wizyt pozostawia wiele do życzenia.
Oficjalnie wmawia się polskim katolikom, że ta coroczna wizyta księdza w ich domach ma jedynie charakter duszpasterski. Ma zapewnić lepszy kontakt duchownych ze swoimi wiernymi, pomóc im zapoznać się z codziennymi problemami ludzi, których spotykają jedynie na niedzielnych mszach w lokalnych kościołach. Podkreśla się także, że ta bezpośrednia wizyta ma zapewnić domowi błogosławieństwo, a symbolem tego jest wspólna modlitwa i poświęcenie mieszkania, co ma gwarantować dobrobyt i bezpieczeństwo jego mieszkańców.
Okazuje się jednak, że ta odwieczna tradycja odwiedzania domów parafian przez księży ma głównie polski charakter. Nasi rodacy podróżujący i pracujący w wielu krajach na świecie, głównie ludzie młodzi, bardzo szybko zorientowali się, że tam gdzie obecnie mieszkają i pracują, katoliccy księża po domach nie kolędują. Czyżby więc tamtejsze katolickie rodziny nie potrzebowały takich duszpasterskich wizyt, a ich domy błogosławieństwa na kolejny rok?
Prawo i rozum
Wyjaśnijmy sobie pewne kwestie wynikające z prawa kanonicznego. Nie ma – według obowiązujących przepisów kościelnych – obowiązku, aby corocznie jakiś kapłan odwiedzał w domach swoich wiernych. Ani w okresie świąt Bożego Narodzenia, ani Wielkanocy. To jest tylko polski zwyczaj, który tak bardzo wbił się nam w podświadomość, że wielu naszych rodaków nie wyobraża sobie życia bez tradycyjnej kolędy swojego duszpasterza... Cały artykuł o "domokrążcach w sukienkach" na łamach tygodnika.