Nie wydaje się, aby przed nowym rządem stały problemy nierozwiązywalne.
Wbrew sugestiom Andrzeja Dudy i obawom (albo schadenfreude, zależnie od poglądów)wielu komentatorów, trójporozumienie demokratycznych komitetów wyborczych nie będzie miało większego kłopotu z przelaniem na papier wspólnego programu rządzenia. W sprawach zasadniczych tworzące je środowiska polityczne – nie tylko liderzy, ale też szeregowi działacze, sympatycy i wyborcy – mają jednolite poglądy. To, co je dzieli, nie matak istotnego znaczenia, by uniemożliwiło powstanie koalicji. W tym względzie nie ma najmniejszych wątpliwości.
Bez znaczenia jest, że w tym gronie formalnie jest kilkanaście partii: cztery w Koalicji Obywatelskiej, trzy w Trzeciej Drodze (także Unia Europejskich Demokratów, czyli pozostałości po UW) i cztery w komitecie lewicowym. Nowa koalicja jest „zjednoczona w różnorodności”. Ale dobrze wie, że ma odbudować w Polsce demokrację, zadowolić obywateli i nie dopuścić, by do władzy powrócili autokraci.
Na marginesie, żądania piętrzone przed czwórką liderów przez Andrzeja Dudę niedwuznacznie przywodzą na pamięć niesławne falandyzowanie prawa. Lech Wałęsa wymógł na parlamencie rozszerzenie swych uprawnień, w tym do wskazywania określonych ministrów. Tyle że miał pod ręką zręcznego i utalentowanego prawnika (choć działającego w złej sprawie), a demokracji wszyscy dopiero się uczyli. Argument obecnego prezydenta, że nie przedstawiono mu podpisanej umowy koalicyjnej i nie powiedziano, kto będzie kim w nowym rządzie, jest pozbawiony nie tylko formalnych podstaw, ale i logiki.Misję tworzenia gabinetu powierza się politykowi, który dopiero po tym fakcie ma czas nad obranie sobie ministrów i uzyskanie w sejmie wotum zaufania. Dobrze, gdyby te wypowiedzi spotkały się ze stanowczą ripostą – nie tylko z ich zlekceważeniem. To ważne dla zwyczaju konstytucyjnego, a także dla jasnego określenia pozycji politycznych graczy w nadchodzących osiemnastu miesiącach; mamy wszak ustrój parlamentarno-gabinetowy, a nie prezydencki... Cały artykuł na łamach tygodnika.