„Weź plecak i namiot. Spędź samotnie weekend w lesie, zabierz ze sobą tylko wodę i przeżyj 48 godz. To nic nie kosztuje, a pozwoli sprawdzić, jak daleką masz jeszcze drogę do tego, by przetrwać kiedy w całym kraju zapanuje ciemność” – radzą polscy preppersi przygotowani na blackout.
Ten dzień nie różni się od innych. Życie płynie swoim biegiem. Ktoś stoi w korku, ktoś robi zakupy, ktoś inny zaczyna wieczorną zmianę. Na zdjęciach z satelity widać łuny świateł nad miastami. I nagle… wszystko gaśnie. Tramwaje tamują ruch, sygnalizatory przestają działać. Wszyscy z niecierpliwością czekają na przywrócenie dostawy prądu. W samochodowych radiach słychać: „To blackout – nagła, poważna i rozległa awaria systemu elektroenergetycznego, powodująca przerwę w dostawie energii elektrycznej.Może potrwać wiele dni”. Po kilku godzinach fabryki stają, panuje komunikacyjny paraliż, zajęcia w szkołach zostają odwołane. W szpitalach dochodzi do tragedii. Umierają ciężko chorzy pacjenci, którzy z powodu braku dostaw prądu nie mogą być dializowani.Przywódca opozycji za trwający już ponad dobę blackout obarcza odpowiedzialnością władze, na czele z prezydentem. Wściekły tłum wychodzi na ulice. Nocą zaczynają się rozboje i grabieże. 80 proc. mieszkańców kraju nie ma prądu. Większość sklepów nie funkcjonuje. Cena zwykłych świeczek rośnie tak, że przeciętnego obywatela nie stać na zakup.
Powodem jest awaria w największej hydroelektrowni w… Guri. I nie jest to scenariusz filmu katastroficznego, ale opis prawdziwych wydarzeń w Wenezueli w marcu 2019 r.
Blackout to zagrożenie, przed którym swoich obywateli przygotowuje już coraz więcej europejskich krajów. Udzielają instrukcji, wyliczają produkty niezbędne do przetrwania.Mówią dokładnie to, czym od lat dzielą się w swoich grupach survivalowcy lub tzw. preppersi, czyli ludzie, których celem jest przetrwanie sytuacji kryzysowych: wojny, klęsk żywiołowych, katastrof.
– Lepiej przygotować się trzy lata za wcześnie niż trzy minuty za późno – mówi „FpM”Siemion, 42-letni survivalowiec z Bydgoszczy. Nie chce podawać swojego nazwiska. Nie chce pokazywać twarzy. Nie chce nawet słyszeć o pokazaniu swoich zapasów. On i jego 4-osobowa rodzina są przygotowani na 2 tygodnie bez prądu… Cały tekst na łamach tygodnika.