W ostatnich latach trafiła do nas nowa praktyka religijna – spowiedź furtkowa. Nowy trend stanowi duże zagrożenie dla zwykłych wyznawców katolicyzmu.
Zamykanie furtek
Geneza spowiedzi furtkowej nie jest do końca znana – prawdopodobnie polscy księża stworzyli ją w oparciu o doświadczenia kościołów zielonoświątkowych, które często wiążą zaistnienie zła w życiu wiernego, z otwarciem przez niego „furtki” na nie. Furtkę tę mogą stanowić decyzje podjęte przez niego samego lub… jego przodków.
Ksiądz, który prowadzi spowiedź furtkową, musi tak pokierować rozmowę, aby wierny wymienił mu wszystkie momenty z życia swojego i przodków, które mogły stanowić bramę do wpuszczenia do jego rzeczywistości złych duchów lub demonów. Następnie kapłan, by„zamknąć” tę furtkę, zadaje penitentowi długą pokutę lub odprawia nad nim modlitwę o uwolnienie, czyli, de facto, egzorcyzmy.
(…) Kapłani, stosując te metody, nie tylko wpędzają ludzi w poczucie winy, ale także uzależniają ich od siebie, manipulują nimi i po prostu wchodzą w rolę „guru”. Ostrożne szacunki mówią o tym, że niebezpieczne zabawy psychologiczne mogły być stosowane przez nawet kilka tysięcy katolickich duchownych z naszego kraju. Powszechność spowiedzi furtkowej sprowokowała do działania Konferencję Episkopatu Polski, która zamówiła opinię w jej sprawie na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.KEP, po zapoznaniu się z opinią, jednoznacznie zakazała tej praktyki w 2015 r. Wkrótce potem biskupi zakazali również modlitwy o uzdrowienie międzypokoleniowe… Cały tekst na łamach tygodnika.