W jednej z poświątecznych dyskusji w propisowskiej telewizji Republika dyskutanci utyskiwali na brak tradycyjnych wystrzałów podczas katolickiego nabożeństwa zwanego rezurekcją. Drobiazg, ale coś znaczy.
Bo niby nic się nie zmieniło, ale to w naszym kraju ma miejsce najbardziej dynamiczny w skali światowej spadek religijności osób, które nie ukończyły czterdziestego roku życia.Polacy w tym wieku są dwukrotnie mniej religijni niż czterdziestolatkowie plus, a proces ten pogłębia się.
Niezmiennie aktualne są opublikowane kilka lat temu wyniki badań nad religijnością Pew Research Center, przeprowadzonych w ponad stu krajach świata. Wskazują one, że w kategorii osób w wieku 40 plus odbywanie codziennej modlitwy deklaruje 39 proc. osób, aw grupie młodszych, poniżej 40. roku życia, wynik w tym zakresie wynosi 14 proc. Jeśli wziąć pod uwagę, że w radykalnie zlaicyzowanej Wielkiej Brytanii codzienną modlitwę deklaruje 4 proc. ludzi młodych, to dziesięciopunktowa różnica dzieląca od arcykatolickiej Polski nie jest duża.
Ten wynik koreluje z innymi, znanymi od dawna i wskazującymi, że w 2016 r. w niedzielnej mszy uczestniczyło 37 proc. ogółu wiernych w Polsce, a liczba ta systematycznie, choć relatywnie, powoli spada od lat osiemdziesiątych. W kategorii osób w wieku 40 plus udział w niedzielnej mszy deklaruje co prawda 55 proc., ale już w kategorii młodych (40 minus)wynik ten jest jeszcze słabszy i wynosi 26 proc. I to właśnie owe 29 proc. różnicy stanowi istotę niejakiej „sensacyjności” wyników tego badania… Cały artykuł na łamach tygodnika.