Pan był służbowo ubrany: eleganckie buty, czarna sukienka, biała kurteczka. Szedł służbowo, aż tu nagle wyskoczył mały, rudy kundelek. Piesek był co prawda za ogrodzeniem, ale i tak naruszył świętość majestatu pana księdza.
Dobrodziej od razu postanowił uciszyć zwierzę. Najpierw próbował kopać psa przez siatkę, a potem rzucał kamieniami. Ten wyczyn szybko trafił do sieci. Zmuszona do reakcji kuria już go ukarała; „dotkliwie”, bo aż upomnieniem.
Gdyby ktoś z Państwa czuł dyskomfort związany z tym zajściem, to proszę nie oczekiwać niczego więcej. Co najwyżej chować psy trzeba gdy ksiądz idzie (jeśli są duże, stwarzać możliwość otwarcia furtki – przyp. red.).
Władcy życia
Tutaj nie zmienia się nic, odkąd ludzie wyczytali w Biblii słowa „stwórcy”: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem podniebnym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!” (Rdz 1,26-27).
Pies towarzyszy człowiekowi w jego ewolucji. Jakieś 23 tys. lat temu wilk zbliżył się do człowieka na tyle, by zostać udomowionym. Dla wilka nie było to dobre, ale człowiekowi otworzyło drogę do posiadania najlepszego przyjaciela i oddanego niewolnika. Pies stał się zakładnikiem ludzkich potrzeb. Relacja z opiekunem opiera się na jednym fundamencie: pies ma być dla człowieka. W zamian człowiek w najlepszym razie da mu kochający dom; w najgorszym stworzy mu piekło na ziemi. Ale nawet te psy, którym się poszczęściło i mają fajnych opiekunów, muszą żyć w świecie stworzonym przez człowieka i dla niego samego. Psy przeszły długą drogę kulturowych przemian: od „łańcuchowców”,po „kanapowce”. Wszystko dla człowieka i w imię człowieka.
„Coś”, nie „ktoś”
Pies za siatką, na czyimś podwórku, na tyle zdenerwował księdza, że najpierw usiłował go kopać, a potem rzucił kamieniem. Koledzy po fachu puścili do niego oko, po czym pogrozili mu paluszkiem. I tyle na temat. Przecież dla Kościoła katolickiego nie wydarzyło się nic istotnego. W wartościach i kulturze budowanej na chrześcijańskim światopoglądzie pies to jest „coś”, a nie „ktoś”. Psu nie należy się szacunek... Cały felieton profesor Joanny Hańderek na łamach tygodnika.