Wkroczyliśmy już w pełni w nowy 2025 r., a więc czas najwyższy na podsumowanie tego starego, który pożegnaliśmy kilkanaście dni temu z kieliszkiem szampana w dłoni.
Jedni oceniają ten czas zmianami w swoim życiu osobistym, inni mierząc większe lub mniejsze sukcesy zawodowe czy finansowych. Warto podsumować miniony rok także patrząc na pozycję polskiego Kościoła.
Strach przed nowym
Z jednej strony należy podkreślić, że był to pierwszy rok, gdy polskie duchowieństwo straciło do niedawna tak silne oparcie w dotychczasowych rządach prawicowych. Przez osiem lat u steru władzy stało Prawo i Sprawiedliwość, ale w minionym roku Kościół musiał się odnaleźć w nowej rzeczywistości, gdy władzę przejęła koalicja aż czterech podmiotów politycznych (partii wchodzących w jej skład jest znacznie więcej). Budziło to zrozumiałe negatywne emocje u jednych duchownych, u innych wręcz strach i obawę.Wszyscy bali się, że rządzący w zdecydowany sposób zaczną wprowadzać praktyczny rozdział Kościoła katolickiego od państwa, co było tak hucznie zapowiadane przez wielu polityków w kampanii wyborczej i spotykało się z niezwykle żywym przyjęciem w społeczeństwie. Ten praktyczny rozdział należy raczej rozumieć jako skuteczne odcięcie instytucjonalnego Kościoła od pieniędzy państwa.
I rzeczywiście, zapowiedzi likwidacji Funduszu Kościelnego budziły niepokój w szeregach doczesnych funkcjonariuszy Pana Boga. To przecież z niego płyną pieniądze na ubezpieczenie społeczne duchowieństwa i sióstr zakonnych. Przede wszystkim tej ich części, której państwo nie zatrudnia w inny sposób – katechetów, wykładowców wyższych uczelni, kapelanów w szpitalach, domach pomocy społecznej, wojsku i wszelkich innych służbach mundurowych, a także wielu instytucjach państwowych czy samorządowych.Podobne emocje budziły zapewnienia polityków, że etaty kapelanów we wspomnianych instytucjach zostaną zlikwidowane lub mocno ograniczone. Nagle bowiem politycy zrozumieli, że kapelani w urzędach skarbowych, komendach policji, straży pożarnej, Straży Granicznej czy innych służbach niekoniecznie wymagają stałych etatów, a co się z tym wiąże, ubezpieczeń społecznych opłacanych z budżetu państwa... Więcej o "drżących kolanach kleru" w artykule Andrzeja Gerlacha.