Dziewczynek z zapałkami ci u nas dostatek.
Nie wiedzieć czemu wierzymy, że święta to czas, w którym ludzie spotykają się ze swoimi bliskimi, z rodziną, z przyjaciółmi. Że to często jedyna szansa w roku, by spotkać się z bratem, który przyjechał z Irlandii, z ciotką spod Siemiatycz, z wnuczką z Pomorza czy babcią z sąsiedniego osiedla. Zasiadamy do jednego stołu, patrzymy sobie w oczy, śpiewamy kolędy, żartujemy, opowiadamy, co u nas słychać...
Chyba, że zamiast tego zajmujemy się odcinaniem powieszonego tatusia czy zdrapywaniem go z trotuaru. Wigilia stała się bowiem wymarzonym momentem do samodzielnego pozbawienia się wszystkich praw i obowiązków. Z prawem do życia na czele.
Święta to za dużo
O Polakach odbierających sobie życie wiemy tylko, że jest ich niemal trzy razy więcej niżl udzi, którzy giną w wypadkach samochodowych. Nie ma polskich oficjalnych statystyk samobójstw dokonanych w Boże Narodzenie. Jednak odczucie lekarzy z pogotowia i policjantów jest jednoznaczne: okolice Wigilii to ulubiony czas mnóstwa samobójców. Do najbardziej znanych osób, które wyeliminowały się z grona żywych w przeddzień grudniowych świąt należy Tomasz Beksiński, dziennikarz muzyczny i tłumacz filmów o Jamesie Bondzie, Harrym Callahanie i niemal całej twórczości grupy Monty Pythona. W przeddzień Wigilii 2010 r. powiesił się na kablu od odkurzacza Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny tajnej kancelarii premiera Tuska. 26 grudnia samobójstwo popełnił raper Piotr Łuszcz. Artysta skoczył z okna swojego mieszkania w Katowicach-Bogucicach zaledwie 8 dni po premierze debiutanckiego albumu Paktofoniki „Kinematografia”. Wśród swoich znajomych mam trzy osoby, którym święta kojarzą się jedynie z widokiem wiszącego nad ziemią tatusia… Cały, ważny i potrzebny artykuł na łamach tygodnika.