Ochroniarze Jarosława Kaczyńskiego, konkubina kuzyna prezesa PiS, bankowcy, kolejarze, urzędnicy, synowa europosłanki PiS, brat Zbigniewa Ziobry, siostra Mateusza Morawieckiego – wszyscy oni pracowali na fikcyjnych etatach.
Tak za rządów Zjednoczonej Sitwy rodziny pisowskich notabli, działacze partyjni i znajomi królika okradali Polaków. Nas – wszystkich, którzy płacą podatki.
Bankowe pieniądze
Prezes PKO BP Szymon Midera ujawnił, że w podległej spółce PKO BP Finat za rządów PiS zatrudniano pozornie pracowników. Przekręt polegał na tym, że choć oficjalnie świadczyli oni pracę, czyli brali wynagrodzenie, to nie przychodzili do biura, nie wykonywali żadnych czynności, nawet nie logowali się w systemie informatycznym. W ten sposób ze spółki wyprowadzono ponad milion złotych. Sprawa trafiła do prokuratury, a bank będzie się domagał zwrotu przywłaszczonych pieniędzy. Inaczej bowiem nie można nazwać tak bezczelnego procederu. Okazuje się, że podobnych przypadków było znacznie więcej.
Agencja „Walcząca”
W 2018 r. prezesem Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) został niejaki Cezariusz Lesisz, działacz opozycji antykomunistycznej, współzałożyciel „Solidarności Walczącej”, były kierowca i osobisty sekretarz Kornela Morawieckiego (ojca premiera Mateusza Morawieckiego). Pod koniec lat 80. Lesisz wyjechał do USA, gdzie prowadził firmę budowlaną, która zbankrutowała. Biznesmen pozostawił niespłaconych wierzycieli i długi na kilkadziesiąt tysięcy dolarów… Ale ARP, która jest dotowana przez państwo, nie tak łatwo doprowadzić do bankructwa. Lesisz traktował państwową Agencję jak prywatny folwark. Nowe jej władze po przeprowadzonym audycie oszacowały skalę nadużyć na ponad 400 mln zł. Do prokuratury złożono kilkanaście zawiadomień o popełnieniu przestępstwa, a dotyczą one niegospodarności, fałszerstwa intelektualnego i przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów. W ARP miały też być fikcyjnie zatrudniane osoby z gigantycznymi pensjami wynoszącymi nawet 30 tys. zł, a specjalnie dla tych osób utworzono też istniejące tylko pozornie działy... Cały artykuł o "pisowskich wałkach na zatrudnienie" na łamach tygodnika.