Z TVP było w III Rzeczpospolitej jak z pańszczyźnianym chłopem w I Rzeczpospolitej. Miał pracować na okrągło. Ale bez wystarczających dochodów i zakresu wolności.
Aby zrozumieć obecną degrengoladę „mediów publicznych”, czyli TVP SA i Polskiego Radia, trzeba cofnąć się do początku lat dziewięćdziesiątych XX w. Władzę w Polsce zdobyła wtedy formacja określająca się „Solidarnościową”. Wraz z władzą zyskała kontrolę nad ówczesną radiofonią i telewizją państwową, czyli TVP i Polskim Radiem. Chcąc odciąć się od odziedziczonej złej telewizji, nowa władza postanowiła stworzyć nowy, medialny ład mediów elektronicznych. Miał on wyglądać tak. W nowej Polsce pojawią się kapitalistyczne, komercyjne telewizje i radia. Zgodnie z zasadami wolnego rynku będą utrzymywać się z nadawanych reklam. I będą nadawać co chcą. Bez cenzury, ale w ramach obowiązującego prawa. Pionierami były telewizja Polsat i Radio Zet.Równolegle z komercyjnymi telewizjami i rozgłośniami radiowymi miały też działać „media publiczne”, czyli TVP SA i Polskie Radio. Ich zarządy miała powoływać nowa Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Wybierana przez Sejm, Senat i prezydenta RP. W założeniu pluralistyczna politycznie.
„Publiczny” charakter miał gwarantować zmodernizowany abonament radiowo-telewizyjny. Powszechny podatek na utrzymanie mediów płacony przez obywateli, firmy i liczne instytucje… Cały artykuł na łamach tygodnika.