Jeśli myślicie o karierze politycznej – pijcie! Inaczej ni cholery nie nadążycie za rzeczywistością.
Przed tygodniem przedstawiłem w tym miejscu dość ponury obraz, pokazujący naszą pozycję w świecie międzynarodowej polityki. Nie tej największej – kształtującej globalne trendy, lecz tej bardziej „przyziemnej”, odnoszącej się do trwającej obok nas wojny rosyjsko-ukraińskiej. Nie ma nas w niej, choć jesteśmy jej częścią. To znaczy nie ma nas w tej polityce, bo w wojnie jak najbardziej bierzemy udział choć (oficjalnie) nie bezpośrednio.O ignorowaniu nas świadczy chociażby kolejne już wyeliminowanie Polski z toczących się rozmów pokojowych walczących stron. Z jednej strony, jesteśmy postrzegani jako„hamulcowi” rozmów o pokoju, bo kierując się „troską” o przyszłość Ukrainy, namawiamy ją do kontynuowania wojny. Z drugiej, wielcy świata wiedzą, że i tak zrobimy to, co nam każe Wielki Brat zza oceanu; bez względu na to czy nazywa się on Obama, Biden czy Trump.
Z tego też powodu nie prowadzimy polityki zagranicznej ograniczając się do aktywności na arenie międzynarodowej. Jako kraj zrezygnowaliśmy z części swoich praw wstępując do NATO – rozumiem to. Z kolejnych, gdy wstąpiliśmy do Unii Europejskiej – też rozumiem.Ale nie jestem w stanie pojąć braku krytycyzmu w podporządkowaniu się woli USA. Nie stało się to dziś, lecz trwało od początku transformacji ustrojowej i tak naprawdę miał o oblicze korupcji, gdzie korumpowane były nasze „elity”. Atrakcyjnymi „stypendiami naukowymi”, amerykańskimi szkołami dla ich dzieci, grantami płynącymi na szerzenie „idei wolności i równości”, pracą w amerykańskich firmach powstałych na zgliszczach polskich, prowizjami (legalnymi!) za zakupy amerykańskiego uzbrojenia, które ma nam zapewnić bezpieczeństwo przed wrogami USA, rzeką szmalu płynącego do mediów głównego nurtu, które w zamian wspierają wizerunkowo polityków posłusznych woli Wielkiego Brata... Cały felieton redaktora naczelnego Faktów po Mitach Dariusza Cychola na łamach tygodnika.