Opisy stanu naszej pozycji na arenie międzynarodowej przypominają kawały z czasów PRL o milicjantach. Robią się nudne…
Trwają rozmowy na temat rozejmu w wojnie między Rosją a Ukrainą. W ostatnich dniach prezydent W. Zełenski odbył dwa ważne spotkania konsultacyjne. W Londynie rozmawiał z szefami rządów Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec, czyli z naszymi „strategicznymi partnerami w Europie”. Nie było tam – co oczywiste – przedstawicieli państw, które nas nienawidzą – Rosji i Białorusi. Gdyby byli, mogłoby to, w jakimś sensie, usprawiedliwiać absencję polskiej delegacji. Nie było też przedstawiciela naszego innego „strategicznego partnera” – USA, który najzwyczajniej lekce sobie waży nasze zdanie. Dlaczego więc nas tam zabrakło? Dlaczego nie tylko Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy, ale i Ukraińcy nie chcą słuchać mądrości naszego ministra spraw zagranicznych? Z Londynu prezydent Ukrainy udał się na konsultacje do Brukseli. Rozmawiał tam z przewodniczącą Komisji Europejskiej, szefem Rady Europejskiej i sekretarzem generalnym NATO. Poziom spotkania wykluczał naszą obecność… Fakty te jakoś tak nie pasują do przedstawianej przez władze Polski teorii o naszej pozycji w polityce międzynarodowej. Ale spokojnie – jeśli fakty nie pasują do teorii, to oczywiście wina faktów…
„Kilka chwil” przed spotkaniami Zełenskiego, Stany Zjednoczone przedstawiły swój nowy ogląd rzeczywistości w stanowisku nazwanym strategią. Sens tego wystąpienia sprowadza się do szeregu stwierdzeń mających być ponoć zaskoczeniem dla europejskich elit. Jak Europa chce walczyć – niech walczy; chce od USA broni – proszę bardzo, ale za pieniądze; a tak w ogóle, Europa błądzi (gospodarczo, ideologicznie) i zmierza w złym kierunku. To w skrócie główne jego przesłanie. Jeśli na poważnie brać słowa D. Trumpa, oznaczają one „rozwód” Ameryki z Europą i „separację” w małżeństwie z NATO. W stanowisku tym zaskoczyła mnie szczerość, nie jego sens. W komentarzach zaś szok, jakiego ponoć doznali europejscy liderzy. Dziwne to, bo przecież już 11 lat temu polski minister spraw zagranicznych (ten sam co dzisiaj) uprzedzał, że sojusz z USA jest dla Polski szkodliwy… Cały felieton redaktora naczelnego Faktów po Mitach Dariusza Cychola na łamach tygodnika.