Jeszcze kilka tygodni temu czarna chmura pełzła po politycznym nieboskłonie Ameryki i wydawało się, że nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Nagle stanęła w miejscu, a potem jęła zwolna się cofać. Wygląda to na uwerturę najdonioślejszej metamorfozy społecznej od dekad. Zagrożenie, że USA zostaną niebawem przeistoczone w „Reich”, jak szczerze wyznał autor tej koncepcji, zdaje się słabnąć.
Rezygnacja Bidena z reelekcji i pojawienie się na jego miejscu młodej, wyrazistej, uśmiechniętej twarzy, w dodatku dwurasowej kobiety, stało się dla milionów Amerykanów zastrzykiem politycznej adrenaliny. Demokraci, bezsilnie obserwujący pogarszający się stan psychofizyczny swego prezydenta i jego upór, by kontynuować pojedynek z bezczelnym, pozbawionym skrupułów moralno-etycznych Trumpem, z dnia na dzień przełamali rozgoryczenie i przygnębienie. W USA wszystko ocenia się przez pryzmat pieniądza, podkreślmy więc, że w ciągu jednego tygodnia więdnącą finansowo kampanię Bidena zasiliła – wciąż rosnąca – kwota 200 mln dol. wpłaconych na konto Kamali Harris.W 66 proc. przez nowych sponsorów, przeciętnych Amerykanów.
Drugim obliczem metamorfozy jest kompletne zaskoczenie i wściekłość obozu Trumpa. Führer kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, nie przyszło mu do głowy, że Biden uzna dobro państwa za ważniejsze od osobistych ambicji i zrezygnuje. KampaniaTrumpa od dawna była nastawiona na niszczenie Bidena i wbijała weń werbalne sztylety oskarżeń o starczą demencję i nieudolność. Nagle rzeczywistość odwróciła się o 180 stopni. Obecnie jedynym adresatem takich zarzutów jest 78-letni Trump, osobnik z długą historią mentalnej degradacji. Okazało się, że on i jego stronnicy nie mają planu B. Nie wzięli pod uwagę, że na rywala z dnia na dzień wyrośnie im 59-letnia afro-azjatycka wiceprezydentka. Dlatego nabierające impetu ataki na nią są bezsilnie bombastyczne. Nie będąc w stanie wymyślić nic konkretnego, Trump określa ją „czystym złem”, szarmancko nazywa „włóczęgą” i twierdzi, że jest „głupia jak but”. Harris spokojne rewanżuje się dobrze osadzonym w realiach epitetem „kryminalista”… Cały artykuł o "urokach" amerykańskiej kampanii prezydenckiej na łamach tygodnika.