Najpoważniejszy konflikt po II wojnie, który zapowiadał się jako blitzkrieg, trwa trzeci miesiąc. Szanse na rozstrzygnięcie pokojowe nigdy niebyły tak nikłe, determinacja obu stron nasila się. Ciemna chmura na horyzoncie przyszłości świata jest większa z każdym dniem.
Rosjanie atakują Donbas i południowe rejony Ukrainy, tu i ówdzie udaje im się posunąć naprzód, lecz nie ma mowy o rychłym zwycięstwie. Amerykańska pomoc wojskowa wartości ok. 1,6 mld dol. wysłana w ostatnich tygodniach nie jest jeszcze wykorzystywana na froncie. Składają się na nią bardzo zaawansowane rodzaje broni, np. najnowocześniejsze haubice, których w pierwszej fazie wojny nie wysyłano. Potrzeba czasu, by znalazły się w rękach ukraińskich żołnierzy, którzy muszą się nauczyć je obsługiwać.
Nie chodzi tylko o uzbrojenie amerykańskie: na wschód Ukrainy jedzie m.in.kanadyjska artyleria, norweskie rakiety przeciwpancerne, pociski przeciwrakietowe z W. Brytanii. Polska wysyła ponad 200 czołgów T-72. Ciężki sprzęt przekazują po wahaniach Niemcy. Na niedawnej konferencji w bazie wojskowej Ramstein w Niemczech 40 krajów koordynowało system pomocy Ukrainie. Pentagon sądzi, że wkrótce szala wojny zacznie się przechylać na stronę zaatakowanego. Tym bardziej, że 28 kwietnia prezydent Biden wystąpił do Kongresu o zgodę na pomoc dla Ukrainy wartości 33 miliardów dolarów. To 10 razy więcej niż dotychczas.
(…) Doniesienia z placu boju uświadamiają Rosjanom, iż mają za przeciwnika nie Ukrainę, lecz NATO. Zdają sobie sprawę, że nie będą w stanie bronią konwencjonalną pokonać kraju intensywnie zbrojonego i wspomaganego przez najskuteczniejszy pakt militarny świata. Tym bardziej, że wojska ukraińskie okazują wolę walki, doświadczenie i wysokie morale. Dlatego w końcówce kwietnia pojawiło się szereg alarmująco brzmiących gróźb Putina i Ławrowa, że perspektywa użycia przez Rosję broni nuklearnej jest bardzo realna... Cały tekst na łamach tygodnika.