Z prof. dr. hab. Jackiem Raciborskim, socjologiem polityki, rozmawia Krzysztof Lubczyński
Krzysztof Lubczyński: Zajmuje się pan m.in. teorią demokracji, badaniem elit politycznych i instytucjonalnymi podstawami ładu politycznego. Jak z tego punktu widzi pan sytuację polityczną w Polsce?
Prof. Jacek Raciborski: Z demokracją jest w Polsce bardzo źle. Odbywają się ciągle wybory, ale nie spełniają już wszystkich kryteriów wolnych wyborów. Te kryteria, to obok oczywistych, jak uczciwe liczenie głosów, równość i tajność głosów, wolność słowa i agitacji wyborczej, także takie same reguły gry dla wszystkich. A właśnie te reguły są wypaczane na korzyść rządzących. Do kampanii została zaprzęgnięta administracja państwowa i spółki skarbu państwa, media publiczne przekształcono w rządowe.Podobnie, gdy chodzi o kryterium braku nacisków administracyjnych zarówno co do uczestnictwa, jak i co do powstrzymania się od niego. Tu groźne jest referendum, bo wprowadza nacisk administracyjny na uczestnictwo i zagraża tajności wyboru, bo odmowa odbioru karty referendalnej stanowi jasną deklarację polityczną. Mamy więc do czynienia z systemem, który nazywa się demokracją elektoralną albo semidemokracją. Wybory się odbywają, ale nie są uczciwe, bo reguły są zdeformowane na korzyść jednej ze stron, w tym przypadku obozu władzy. W odniesieniu do takiego systemu używane jest też określenie „neoautorytaryzm”.
Tendencje neoautorytarne pojawiły się Europie nawet w krajach o długiej tradycji demokratycznej. Demokracja zaś wymaga stosowania nie tylko zasady większości w podejmowaniu kluczowych decyzji politycznych, ale też poszanowania praw mniejszości, praw obywatelskich i praw człowieka. Ponadto – i to jest sprawa równie fundamentalna – współczesna demokracja wymaga istnienia mechanizmów kontroli i równowagi, tzw. checks and balances i przestrzegania najważniejszych standardów państwa prawnego. Demokracja i państwo prawne to różne konstrukty… Cała rozmowa na łamach tygodnika.