Już na etapie seminarium w głowach kandydatów na księży pojawia się perspektywa robienia kariery, stania się jednym z hierarchów. Tak jest też w Polsce.Już na etapie edukacji przyszłych księży występuje postawa BMW. Ksiądz marzy o samochodzie marki BMW i charakteryzuje się triadą: „bierny, wierny i mierny” –mówi prof. Stanisław Obirek.
Marianna Rolla: TVP od długiego czasu grzmi, że Kościół w Polsce jest zagrożony.Na księży i świątynie czyhać mają niebezpieczni bezbożnicy. Skąd taka narracja?
Prof. Stanisław Obirek: To jest, oczywiście, perfekcyjnie sformatowana narracja polityczna. Taki sposób prezentowania obecności religii w przestrzeni publicznej jest bardzo potrzebny PiS-owi. Ta partia kreuje przekaz zgodny z wytycznymi swego wodza Jarosława Kaczyńskiego, który wielokrotnie podkreślał, że katolicyzm jest absolutnie niezbywalny w określaniu polskiej tożsamości. Każda próba kwestionowania tej wątpliwej tezy jest traktowana jako zamach na Kościół i polską tożsamość. Niestety, Kościół doskonale odnalazł się w tej narracji i tego typu akcenty pojawiają się w wystąpieniach licznych hierarchów. Mówi o tym przede wszystkim zblatowany z PiS-em koncern medialny Tadeusza Rydzyka.To nie jest nowa narracja w przestrzeni publicznej. Długo była jednak traktowana –powtórzę tu pojęcie spopularyzowane przez Olgę Tokaruczuk – jako bizarna, czyli dziwaczna. W tej chwili, w związku ze zmasowaną kampanią mediów publicznych, wielu odbiorców może mieć wrażenie, że faktycznie coś jest na rzeczy i Kościół jest zagrożony.Media narodowe nie są absolutnie poddane refleksji krytycznej i odbiorcom może się wydawać, że tak jest. Skromnie zauważę, że nie ma to związku z rzeczywistością.Katolicyzm od około pięćdziesięciu lat jest w przestrzeni pluralistycznej i debata krytyczna jest czymś oczywistym. W Polsce wydaje się, że jest inaczej i stąd bierze się to powodzenie zupełnie egzotycznej i nieprzystającej do rzeczywistości narracji o zagrożeniu Kościoła... Cały tekst na łamach tygodnika.