Mierny, bierny, ale wierny. Niepokorni i awangardowi muszą odejść, a ich miejsca w instytucjach kultury znajdujących się pod kuratelą ministerstwa Piotra Glińskiego zajmują ci, którzy są pewni politycznie.
Mamy kolejne kulturalne trzęsienie ziemi. Stery w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki – ma przejąć niejaki Janusz Janowski. Minister powołał go bez rozpisania konkursu. Doświadczenia potrzebnego, by objąć stanowisko szefa jednej z najważniejszych galerii sztuki w Polsce, nie ma i konkursu by nie wygrał. Łatwiej więc konkurs pominąć niż fałszować jego wyniki.
(…) Do tej pory tzw. szeroka publiczność niewiele wiedziała o Januszu Janowskim. Teraz jego twórczość zdobywa dużą popularność. Ludzie prześcigają się w poszukiwaniach jego obrazów. Są atrakcyjne – powiedzmy – inaczej. Budzą osłupienie. Na pewno jednak za jego rządów Zachęta nie będzie drażnić pracami „niepoprawnymi politycznie”. Solą w oku prawicy była bowiem np. prostokątna tęcza stojąca przed wejściem do galerii – instalacja artystyczna Marka Sobczyka „Prosta tęcza”, którą nazwano prowokacją ideologii LGBT. Janusz Janowski jest artystą malarzem, prezesem Związku Polskich Artystów Plastyków. Lektura jego wpisów w mediach społecznościowych pokazuje, że ma poglądy zgodne z frakcją obecnie rządzącą. Jest przeciwny obecności w dyskursie społecznym, politycznymi artystycznym „ideologii LGBT i gender”. Marzy o tym, by jak najszybciej zaprowadzić odpowiedni porządek w kulturze, bo zmiany idą – jego zdaniem – zbyt wolno. Może Jankowski zrobi np. wystawę swoich prac? Byłoby ciekawie. O tym, że jest świadom swojej wartości, niech świadczy to, jak skromnie przedstawia się na Facebooku – „Janusz Janowski – malarz, muzyk, teoretyk sztuki, filozof”… Cały tekst na łamach tygodnika.