5 grudnia 2022 r. w ambasadzie RP w Budapeszcie ambasador Sebastian Kęciek spotkał się z liderem skrajnej prawicy László Toroczkaiem.
„Bratanek” Kaczyńskiego i spółki zasłynął z pięknego gestu wobec Najjaśniejszej i jej obywateli. Z okazji Święta Niepodległości złożył na Twitterze życzenia Polakom: „Niech Bóg błogosławi Polsce! Spotkajmy się ponownie na wspólnej, polsko-węgierskiej granicy!”.Do serdeczności dołączył zdjęcie z Przełęczy Użockiej, gdzie ręce podają sobie polski i węgierski pogranicznik. Zdjęcie wykonano po zajęciu Zakarpacia przez Węgry w 1939 r.Teraz w tym miejscu jest granica polsko-ukraińska…
(…) Wydaje się, że polska prawica ma w genach zakodowane głupie zachowania i wielkomocarstwowe resentymenty. Nie trzeba daleko szukać. Jeszcze dobrze nie okrzepła nowa administracja państwowa po odzyskaniu po rozbiorach niepodległości, a Polacy snuli kolonialne wizje. Główna działalność kolonialna koncentrowała się wokół Ligi Morskiej i Kolonialnej (do października 1930 r. działającej pod nazwą Ligi Morskiej i Rzecznej), organizacji społecznej i politycznej skupiającej ogromne rzesze ludzi. W 1939 r.Liga liczyła prawie milion członków. We władzach zasiadali dygnitarze państwowi, wojskowi i cywile. Generał Gustaw Orlicz-Dreszer, prezes Zarządu Głównego Ligi i ważna osoba w państwie, inspektor armii i zaufany człowiek marszałka Piłsudskiego, główny realizator zamachu majowego, w programie Ligi z 1931 r. pisał m.in., że celem strategicznym jest dążenie „do wielkiego rozwoju mocarstwowego Polski, która dzisiaj przekracza znacznie ramy własnego państwa i posiada prawo dzięki wielomilionowej ekspansji ludnościowej i jej pracy na terenach innych państw oraz kolonii do przetworzenia się państwa europejskiego w państwo światowe – wzorem innych wielkich narodów”.Polska była jednak krajem biednym i zacofanym, mało znaczącym na arenie międzynarodowej i nie mogła sobie, ot tak, wysłać armady okrętów wojennych na kontynent afrykański czy do Ameryki Południowej. Liczono więc, że Liga Narodów przyzna II RP ochłapy po dawnych koloniach niemieckich… Cały tekst na łamach tygodnika.