Opozycja musi zacząć przygotowywać się do rządzenia.
(…) Donald Tusk ogłosił, że partnerzy nie są zainteresowani wspólną listą w przyszłych wyborach, więc PO rozpoczyna przygotowania do samodzielnego startu. Najwyraźniej w swych rachubach nie uwzględnił (po raz kolejny) Nowej Lewicy, bo Włodzimierz Czarzasty natychmiast publicznie zgłosił akces. Współprzewodniczący lewicowego stronnictwa wydaje się mieć świadomość, że samodzielne balansowanie w okolicach progu wyborczego jest obarczone dużym ryzykiem.
Za to od Tuska dystansują się zarówno Szymon Hołownia, jak i liderzy PSL. Snują rozważania o „dwóch albo trzech blokach”, jakby w ogóle dało się, politologicznie i arytmetycznie, podzielić elektorat proeuropejski i antyautorytarny na kilka frakcji. Będzie albo jeden wspólny komitet wyborczy, albo każde ugrupowanie utworzy własny.Te przymiarki w tej chwili nie mają większego znaczenia. Wszystko zależy do tempa rozpadu obozu rządzącego. Gdyby udało mu się dotrwać do wyborów w całości (nawet trzeszczącej i pękającej), oczywiście opozycja powinna się jednoczyć. System d’Hondta jest bezwzględny. Daje zwycięzcy wyścigu dodatkową premię, która może przesądzić o tym, kto przejmie stery. Dylemat straci jednak na znaczeniu, jeśli marazm w obozie Kaczyńskiego będzie się utrzymywał, a proces gnicia przyspieszy. Nie ma powodów, by
utrata jego zwolenników miała mniejszą skalę lub była wolniejsza niż w wypadku AWS w latach 2000-2001 lub SLD pięć lat później. Wyborcy wcale nie są do PiS przyspawani. W dniu głosowania mogą przy tej partii zostać wyłącznie najwierniejsi wyznawcy, których pewnie nie jest więcej niż kilkanaście procent. Wówczas każde z ugrupowań opozycyjnych może próbować sił osobno. Trzeba więc czekać i obserwować rozwój wydarzeń.Nie można też ulegać mitowi, że wzięcie władzy jest misją straceńczą, bo narodowo-katolicka opozycja pozostanie zwarta i silna, Andrzej Duda będzie wetował wszystkie ustawy jak leci, a Trybunał Konstytucyjny każdy akt prawny uzna za niezgodny z ustawą zasadniczą. Ten fatalizm nie bierze poprawki na słabość charakterów. Ludzie, których PiS poumieszczało na świeczniku, nie słyną z twardych kręgosłupów. Zdziwią się Państwo, jak zaczną na wyprzódki próbować układać się z nową władzą.
Do rządzenia trzeba się więc przygotowywać bardzo poważnie… Cały tekst na łamach tygodnika.