Przepraszam, gdzie jest drzewo? – zaczepiam mieszkańców Parczewa. Nikomu nie trzeba wyjaśniać, o jakie drzewo chodzi.
Przed miesiącem na korze osiedlowego dębu przy ul. Spółdzielczej 8 pojawił się tajemniczy wizerunek. Jedni zobaczyli w nim twarz Chrystusa, inni Matki Boskiej. Pod dąb zaczęły ściągać pielgrzymki, ludzie leżeli krzyżem. Jak jest dziś?Niewiele osób wie, że Parczew (woj. lubelskie) to jedno z najstarszych miast w Polsce, którego historia sięga XII wieku. Teraz jest znane z „objawienia”. W jasnych liniach widocznych na pniu drzewa trzy kobiety wracające ze spaceru ujrzały wizerunek Maryi; lub Jezusa.
– Przez pierwsze dni nie było gdzie zaparkować. Autokary przyjeżdżały. Nie było jak przejść. Ludzie klękali, leżeli pod drzewem krzyżem i modlili się – opowiada pierwsza napotkana przy bloku starsza pani. Łapie mnie za rękę i prowadzi prosto pod drzewo. –Teraz to już ludziom spowszedniało. Tylko codzienna koronka o godzinie 15. W niedziele trochę więcej ludzi przyjeżdża, a tak na co dzień tylko miejscowi, pojedynczo. Na początku były tłumy, motocykliści z Gdańska, całe pielgrzymki, nawet z Częstochowy, Krakowa, Warszawy i Kielc – mówi podekscytowana.
Święty ołtarzyk i przywidzenia
Do drzewa przybito trzy obrazki z wizerunkami świętych i kolorowe taśmy, jak w wiejskich kapliczkach. Na wysokości balkonu na drugim piętrze na korze dębu widać jasne przebarwienia. Przyglądam się uważnie i faktycznie, widzę coś jakby aureolę nad ludzką głową z zarysem oczu, nosa i długich włosów.
– Widzi to? – pyta seniorka o gołębich włosach. – Tu jest głowa, tu dalej ciągnie się szata.Tu jakby postać kobiety, a niektórzy widzą jeszcze dzieciątko – pokazuje mi ręką każdą linię. – Mało tego, wczoraj ktoś widział, jak z tego obrazka łza Matce Bożej leciała. Ale tylko z jednego oka – zaznacza... Cały artykuł na łamach tygodnika.