Umiecie liczyć pieniądze na poziomie własnych dochodów i wydatków? Jeśli tak, to jest dobrze: możecie ubiegać się o pracę w NBP. I to bez kompleksów: sami zobaczcie, kto odpowiada za finanse RP…
Powołanie przez prezydenta Andrzeja Dudę Artura Sobonia na członka Zarządu Narodowego Banku Polskiego (NBP) z pensją ponad 60 tys. zł wywołało oburzenie nietylko dlatego, że jego kwalifikacje oraz wiedza z zakresu finansów i ekonomii nie przewyższają kompetencji przeciętnego Polaka. To Soboń jako sekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju nadzorował zakończony spektakularną klapą sztandarowy program PiS „Mieszkanie Plus” („FpM” nr 32/23). Gdy nie wyszło muz budową mieszkań, był przerzucany między kolejnymi resortami jak gorący kartofel.Okazuje się, że Soboń u boku Adama Glapińskiego znalazł się w doborowym towarzystwie. W NBP siedzą też inni „wybitni specjaliści” od ekonomii i finansów.
Polski Indiana Jones
Weźmy byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) Piotra Pogonowskiego. Na oficjalnej stronie NBP napisano, że jest „od początku kariery zawodowej związany głównie z sektorem finansów publicznych”, co jest bezczelnym kłamstwem. Pogonowski to były aktywista zadymiarskiej Ligi Republikańskiej.Za pierwszych rządów PiS pracował w Ministerstwie Finansów, gdzie zajmował się obsługą prawną i w Służbie Wywiadu Wojskowego. Współtworzył z Mariuszem Kamińskim (którego nazywa dobrym duchem) Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA), był dyrektorem gabinetu szefa CBA. W 2011 r. bez powodzenia startował do Sejmu z listy PiS. Pisowski organ prasowy „Gazeta Polska Codziennie” wyborczy wywiad z Pogonowskim zatytułowała „Polski Indiana Jones, czyli Piotr Pogonowski”. Gdy w 2013 r. Kaczor
namaścił Piotra Glińskiego na premiera rządu technicznego, ten przedstawił Pogonowskiego jako swojego ministra… Cały artykuł na łamach tygodnika.